Aromma.pl - Świece sojowe tworzone z pasją

Ulgi dla początkujących przedsiębiorców

Wysokie koszty to główna przyczyna odwlekania decyzji o założeniu firmy przez wielu przyszłych przedsiębiorców. Obawy związane z wydatkami na start mogą skutecznie odstraszać od realizacji marzeń o własnym biznesie. W tym artykule przybliżymy praktyczne ulgi i wsparcie dostępne dla właścicieli młodych firm, które mogą znacznie ułatwić rozwój działalności od pierwszych dni funkcjonowania firmy.

Działalność nierejestrowana - biznes bez formalności

 

Działalność nierejestrowana to świetny sposób na wypróbowanie pomysłu na własny biznes. Nie wymaga ona rejestracji w CEIDG, nie ma też obowiązku opłacania składek ZUS. Może mieć charakter okazjonalny lub dorywczy. Często jednak stanowi pierwszy etap rozwoju firmy .

 

Prowadzący firmę w tej formie muszą pamiętać o prowadzeniu uproszczonej ewidencji sprzedaży. Po przekroczeniu miesięcznego limitu przychodu w wysokości 75% minimalnego wynagrodzenia (red. przyp. od 1 lipca 2024 jest to 4300 zł brutto), czyli kwoty 3225 brutto zł należy w ciągu 7 dni zarejestrować działalność gospodarczą.

Jeśli przedsiębiorca przekroczy ten próg lub od razu chce prowadzić pełną działalność, należy dopełnić obowiązku rejestracji firmy w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Zarejestrowanie firmy w CEiDG otwiera z kolei możliwość skorzystania z dostępnych ulg oraz wsparcia dla przedsiębiorców. 

 

Ulga na start - zwolnienie z ZUS na pierwsze pół roku

 

Nowy przedsiębiorca może liczyć na szereg ułatwień na początku prowadzenia firmy. Jednym z nich jest ulga na start. Na czym polega?

Korzystający z tej ulgi przez pierwsze pełne 6 miesięcy prowadzenia działalności gospodarczej nie płacą składek na ubezpieczenia społeczne - emerytalne, rentowe oraz wypadkowe. Do zapłaty pozostaje im jedynie składka zdrowotna.

 

Ulga na start ma charakter dobrowolny. Mimo że perspektywa zwolnienia ze składek ZUS jest bardzo kusząca, to wywołuje ono poważne konsekwencje. Jak mówi Paulina Chwil, Lider Zespołu Księgowego w firmie CashDirector S.A.:

-       Przedsiębiorcy korzystający z ulgi na start muszą liczyć się z tym, że w tak atrakcyjnym rozwiązaniu tkwi pewien haczyk. Owszem, ulga niesie krótkoterminowe oszczędności, ale ma także minusy, których nie można ignorować. Należy pamiętać, że ZUS zaliczy czas korzystania z ulgi na start jako okres nieskładkowy. Ponadto w razie choroby przedsiębiorca nie otrzyma zasiłku chorobowego, nie nabędzie też prawa do zasiłku macierzyńskiego oraz opiekuńczego. Dlatego decyzję o skorzystaniu z tej ulgi warto dobrze przemyśleć i skonsultować ze swoim księgowym.

 

Preferencyjne składki ZUS - obniżone koszty przez 2 lata działalności

 

Gdy okres ulgi na start się zakończy, przedsiębiorca wciąż może uniknąć opłacania składek ZUS w pełnej wysokości. Taką możliwość stwarza preferencyjny ZUS. Można korzystać z tej opcji niezależnie od ulgi na start, wybierając ją już na początku prowadzenia działalności.

 

Ile wynosi ZUS preferencyjny? Składki ZUS oblicza się analogicznie jak pełny ZUS z tym, że podstawą jest tutaj zadeklarowana kwota. Podstawa dla składek preferencyjnych nie może być niższa niż 30% minimalnego wynagrodzenia, w 2024 r. wynosi więc co najmniej 1290 zł. Wyliczona z niej suma składek to 408,16 zł.

Podobnie jak ulga na start również ta opcja wymaga przemyślenia. Zdaniem Pauliny Chwil:
- Niższa wysokość składek na ubezpieczenia społeczne oznacza mniejsze świadczenia emerytalne dla przedsiębiorcy w przyszłości oraz niewielkie świadczenia chorobowe wypłacane przez ZUS. W tym przypadku należy również przeanalizować długoterminowe i realne konsekwencje korzystania z ulgi. Jej opłacalność zależy bowiem od indywidualnej sytuacji ubezpieczonego.

 

Mały ZUS Plus - niskie składki przy niższych dochodach

 

Przedsiębiorcy, których przychody z poprzedniego roku kalendarzowego nie przekroczyły 120 tys. złotych, mogą skorzystać z ulgi Mały ZUS Plus. Maksymalny okres korzystania z tego rozwiązania to 36 miesięcy w ciągu ostatnich 60-ciu.

Mały ZUS Plus przewiduje obniżenie podstawy do wyliczenia składek do minimalnej wysokości 30% najniższej pensji, czyli tak samo jak przy preferencyjnym ZUSie. Jednak nie może być ona wyższa niż  60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego ustalonego na dany rok, czyli nie wyższa niż przy pełnych składkach ZUS.

Plusem tej ulgi jest dostosowanie wysokości składek do niższych dochodów osiąganych przez przedsiębiorców.

 

Pozostałe ulgi i wsparcie dla przedsiębiorców

 

Przedsiębiorcy mogą korzystać z kilku ulg i ułatwień nie tylko na początku swojej działalności. Jedną z nich jest ulga na nowe technologie, która pozwala na odliczenie kosztów związanych z wdrażaniem innowacyjnych rozwiązań. Dodatkowo, mikrofirmy mogą skorzystać z uproszczonych obowiązków związanych z Jednolitym Plikiem Kontrolnym (JPK), co znacząco redukuje obciążenia administracyjne.

 

Ważnym elementem wsparcia jest także możliwość odliczenia VAT od zakupów inwestycyjnych, co pomaga firmom w realizacji nowych projektów. Ponadto, przedsiębiorcy mogą ubiegać się o dotacje unijne oraz wsparcie z urzędów pracy, które mogą stanowić istotne zastrzyki finansowe, niezbędne do rozwoju działalności i tworzenia nowych miejsc pracy.

 

Dzięki tym ulgom i dotacjom, prowadzenie firmy w Polsce staje się bardziej opłacalne i dostępne, w szczególności dla nowych przedsiębiorców, sprzyjając jednocześnie innowacyjności i wzrostowi gospodarczemu.

Źródło: CorePR

Rosnące zadłużenie i cyberzagrożenia – oto choroby prywatnej służby zdrowia

Rosnące zadłużenie i cyberzagrożenia – oto choroby prywatnej służby zdrowia

Pomimo że coraz więcej klientów korzysta z prywatnych usług medycznych, branża ta zmaga się z zadłużeniem wynoszącym blisko 182 mln zł. Chociaż ceny pakietów rosną, to wzrasta również liczba zadłużonych gabinetów lekarskich, których w bazie danych Krajowego Rejestru Długów jest już 2974. To jednak nie obniża wiarygodności płatniczej firm z tego sektora – scoring branży pozostaje wciąż na wysokim poziomie. Poważne zagrożenia czyhają jednak również z innej strony. 

 

Pacjenci coraz chętniej korzystają z usług prywatnych przychodni, gabinetów lekarskich, pracowni rehabilitacyjnych i fizjoterapeutycznych, czy praktyk pielęgniarek oraz położnych. Jak wynika z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU), na taki wydatek w ubiegłym roku zdecydowało się 4,8 mln Polaków. Dla porównania, to o 600 tys. osób więcej niż w 2022 r.

Niestety klienci prywatnych placówek medycznych muszą coraz głębiej sięgnąć do portfela. Według szacunków Aon Polska, brokera zarządzania ryzykiem i pośrednika ubezpieczeniowego, od 2022 r. pakiety podrożały średnio o 20 proc. Jednak nadal wielu pracodawców zapewnia swoim pracownikom takie abonamenty jako benefity pozapłacowe.

– Pomimo dużego zainteresowania klientów, długi prywatnych gabinetów lekarskich wynoszą prawie 182 miliony złotych. Już blisko 3000 takich podmiotów ma nieopłacone faktury wobec wierzycieli. Średnie zadłużenie przypadające na jedną prywatną placówkę medyczną wynosi 61 tysięcy złotych. Paradoksalnie rosnąca liczba pacjentów nie idzie w parze z malejącymi długami, które wzrosły o 9 milionów złotych w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Inflacja spowodowała, że ceny usług i zabiegów medycznych bardzo podrożały. Ponadto wielu medyków ma zaciągnięte kredyty i umowy leasingowe, które przez wciąż utrzymujące się na wysokim poziomie stopy procentowe, okazały się trudne do udźwignięciamówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Najbardziej zadłużone są prywatne placówki medyczne z województwa mazowieckiego, które są winne wierzycielom 45,8 mln zł. Z tego regionu pochodzi też rekordzista mający do oddania 4 mln zł bankowi oraz firmom: leasingowej i windykacyjnej. Natomiast na drugim miejscu z długiem przekraczającym 24 mln zł znajduje się województwo śląskie, a na trzecim Małopolska z przeterminowanymi zobowiązaniami finansowymi w wysokości 16,3 mln zł.

 

Kosztowny sprzęt i wyższe opłaty stałe

78 mln zł prywatne gabinety medyczne są winne wtórnym wierzycielom, czyli funduszom sekurytyzacyjnym i firmom windykacyjnym. Ponad 56 mln zł to zadłużenie wobec banków. Natomiast 16,3 mln zł branża medyczna ma do oddania firmom leasingowym. Oprócz tego medycy zalegają operatorom komórkowym i stacjonarnym 4,6 mln zł, a dostawcom energii elektrycznej 2,3 mln zł.

Za pomocą kredytu i leasingu właściciele prywatnych placówek medycznych finansują wyposażenie gabinetu w sprzęt, meble czy oprogramowanie, a także zakup samochodów. W ten sposób unikają ponoszenia jednorazowo dużych wydatków. Niestety nie zawsze są w stanie zbilansować przychody z działalności z kosztami jej prowadzenia, które znacząco wzrosły w ciągu ostatniego roku. Medycy musieli zmierzyć się z dużymi podwyżkami cen energii czy najmu. W efekcie pojawiają się problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań. Największym obciążeniem finansowym dla medyków są właśnie niespłacone raty leasingowe i kredytowe, a w dalszej kolejności opłaty stałe za media – wyjaśnia Adam Łącki.

 

Jednoosobowi dłużnicy

Prawie 3/4 zadłużenia (73 proc.) w branży prywatnej opieki medycznej stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze, które są winne wierzycielom 136,8 mln zł. Z kolei długi 27 proc. spółek prawa handlowego wynoszą blisko 45 mln zł.

Mimo rosnącego zadłużenia gabinetów lekarskich, sektor prywatnych usług medycznych wciąż cechuje wysoki poziom wiarygodności płatniczej. Z lipcowego scoringu KRD wynika, że ponad 97 proc. podmiotów ma trzy najwyższe oceny (A, B i C). Potencjalne ryzyko transakcyjne może więc dotyczyć relatywnie niewielkiego grona firm. Warto jednak zwrócić uwagę, że odsetek tych najbardziej wiarygodnych płatniczo w ostatnich 12 miesiącach skurczył się o 3,6 proc., a wzrósł we wszystkich pozostałych kategoriach.

 

Dane pacjentów na celowniku hakerów

Rosnące zadłużenie to nie jedyny poważny problem prywatnej opieki medycznej. Z raportu „Cyberbezpieczeństwo w polskich firmach 2023” przygotowanego przez Vecto wynika, że branża ochrony zdrowia jest, obok sektora bankowego i administracji publicznej, szczególnie narażona na ataki hakerów. Potwierdzają to również wycieki danych z niepublicznych placówek. W marcu bieżącego roku w wyniku zhakowania serwerów dostawcy oprogramowania do rezerwacji wizyt cyberprzestępcy wykradli, a następnie opublikowali w Internecie dane osobowe pacjentów DCG Centrum Medyczne, All-Med i Nowa 5. Z kolei w czerwcu to samo spotkało osoby korzystające z usług CDT Medicus.

– Lekarze i placówki świadczące prywatne usługi medyczne wydają sporo pieniędzy na wyposażenie gabinetu w sprzęt, od którego zaawansowania zależy jakość diagnozy i szybkość leczenia. Niestety często zapominają o przestrzeganiu podstawowych zasad cyberbezpieczeństwa, narażając dane osobowe pacjentów na kradzież przez hakerów. Potwierdzają to wykryte wycieki z dużych przychodni, gdzie często dane są przechowywane na serwerach zewnętrznych firm, które stosują zabezpieczenia przed atakami hakerskimi. Jednak pomimo tego niektóre przychodnie nie zdołały się przed nimi uchronić. Można przypuszczać, że jeszcze słabszy poziom ochrony panuje w jednoosobowych gabinetach lekarskich. Z naszego badania wynika, że zaledwie 35 proc. mikrofirm ma wgrane aktualne, pełne wersje programów antywirusowych na służbowych komputerach, a tylko 40 proc. zabezpiecza pliki i foldery hasłami. Nic więc dziwnego, że dane pacjentów są łatwym łupem dla hakerów ostrzega Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl.

A warto wiedzieć, że taki wyciek danych pacjentów z prywatnej placówki medycznej może być dla niej bardzo kosztowny. Niedawno Urząd Ochrony Danych Osobowych nałożył karę w wysokości prawie 1,5 mln zł na spółkę American Heart of Poland, z której hakerzy wykradli dane osobowe 21 tys. pacjentów i pracowników firmy.

Badanie zostało przeprowadzone przez TGM Research na zlecenie serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów pod patronatem Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) w maju 2024 r. techniką wywiadów internetowych (CAWI) na próbie 400 przedstawicieli firm MMŚP spełniających kryterium decyzyjności oraz przetwarzających dane osobowe.

Źródło: KRD

Eksperci nie mają złudzeń. Polacy będą coraz więcej płacić za zakupy. Większość kategorii będzie drożeć

Eksperci nie mają złudzeń. Drożyzna znowu się rozpędza. Większość kategorii będzie notowała wzrosty

 

Eksperci prognozują. W sklepach wciąż będzie drogo. Większość kategorii będzie w trendzie wzrostowym

 

Eksperci twierdzą, że co najmniej do końca roku większość kategorii w sklepach będzie w trendzie wzrostowym

 

Eksperci nie mają złudzeń. Polacy będą coraz więcej płacić za zakupy. Większość kategorii będzie drożeć

 

Eksperci ostrzegają. Nie ma co liczyć na tańsze zakupy. Większość kategorii w sklepach wciąż będzie drożeć

 

Polacy wciąż obserwują wzrost cen w sklepach. Nadal większość kategorii sukcesywnie drożeje, w tym np. napoje, dodatki spożywcze, słodycze, chemia gospodarcza czy pieczywo. Z kolei tanieją m.in. warzywa i produkty tłuszczowe. Tak wynika z ostatnio opublikowanego raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Eksperci komentujący te dane uważają, że od września do października podwyżki rdr. sięgną ok. 5%. Do tego niektórzy zapowiadają, że koniec roku może przynieść wzrosty cen o 6-7% rdr. I nawet wojna cenowa wśród dyskontów nie wyhamuje tego trendu. Możliwe są także spadki cen niektórych kategorii, ale ogólny kierunek ma być niekorzystny dla konsumentów.

Znawcy rynku zgodnie spodziewają się utrzymania ogólnego trendu wzrostowego cen najczęściej kupowanych produktów spożywczych, chemicznych i art. dziecięcych. Tak wynika z niedawno opublikowanego raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. W obrębie poszczególnych kategorii sytuacja może wyglądać jednak różnie.

– W perspektywie drugiej połowy wakacji nie oczekiwałbym większych zmian cenowych w sklepach. Natomiast w okresie od września do października możemy spodziewać się dalszych, powolnych, ale systematycznych wzrostów cen do poziomu średnio ok. 5% rdr. Jest on już coraz bliżej. Zgodnie z ostatnim raportem w lipcu br. ceny w sklepach wzrosły już rdr. średnio o 3,9%, po skokach o 3,1% w czerwcu i 2,9% w maju – ocenia dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito.

Dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku, uważa, że powinniśmy obserwować podnoszenie się dynamiki cen w okresie wakacyjnym, a następnie – we wrześniu i w październiku. Różnice miesiąc do miesiąca mogą być niewielkie, ale w granicach 4% będą się utrzymywać. Dodatkowo w Polsce panuje susza, co niestety stało się niemal corocznym zjawiskiem ze względu na zmiany klimatyczne.

– Oczekujemy, że jej skutki przełożą się na ceny, zwłaszcza we wrześniu i w październiku, gdy na rynek trafią warzywa i owoce z tegorocznych zbiorów. Dodatkowo ceny żywności rosną na całym świecie, a obawy dotyczące zbiorów zbóż w Europie prowadzą do podwyżek. W efekcie może to wpłynąć na wzrost cen mąki, pieczywa, a także pasz dla zwierząt, co z kolei przełoży się na ceny mięsa – zauważa ekspert z VeloBanku.

Natomiast Marcin Luziński z Santander Bank Polska przewiduje, że roczna dynamika cen będzie dalej przyśpieszała. Jednak, jego zdaniem, wzrost nie będzie tak mocny, jak w okresie wysokiej inflacji w latach 2021-2022. Ekspert zakłada, że co miesiąc możemy widzieć wzrosty dynamiki rzędu 0,5 punktu procentowego, zatem we wrześniu lub w październiku możemy przebić poziom 5%. Do tego Robert Biegaj z Grupy Offerista twierdzi, że prawdopodobnie tuż po wakacjach retailerzy będą chcieli sobie odbić ponoszone od dłuższego czasu koszty, a wtedy klientów czeka dodatkowy szok cenowy. Dodaje też, że konsumenci powinni być przygotowani na powakacyjny wzrost przewyższający 4-5% rdr. I to jest raczej optymistyczny scenariusz, który zrealizuje się, jeżeli nic nowego nie wstrząśnie rynkiem.

– Należy spodziewać się mocnego wzrostu cen czekolady i olejów. Pod koniec wakacji na rynek będą wchodzić krajowe owoce. Szacunki mówią o nawet 10% spadkach produkcji. Pojawi się wtedy impuls wzrostowy. Susza nie zaszkodziła zbytnio warzywom i tegoroczne zbiory będą lepsze od ubiegłorocznych, a zatem nie powinny one tak mocno iść w górę. Mięso może drożeć wolniej od innych produktów, zwłaszcza wieprzowina, bo w ostatnim czasie znacznie wzrosła jej podaż – ocenia Marcin Luziński.

Utrzymania się niskiej rocznej dynamiki cen warzyw, niewykluczone że ujemnej, spodziewa się także dr Mariusz Dziwulski z PKO BP. W jego opinii, wszystko wskazuje na wyższą ich podaż w tym roku, zarówno w kraju, jak i na rynkach zagranicznych. Według wstępnego szacunku GUS, tegoroczne zbiory warzyw gruntowych mogą być wyższe o 2% rdr.

– Uwagę zwracają niższe ceny warzyw spod osłon w ostatnich miesiącach. Wyższa produkcja pomidorów w Hiszpanii oraz w Holandii, która odbudowała się po spadkach, wywołanych wysokimi kosztami energii w latach 2022-2023, przekłada się ujemnie na rynek krajowy. Niższe ceny, również z powodu wyższej podaży w UE, notuje się na rynku papryki – dodaje dr Dziwulski.

Tanieć powinny nadal produkty tłuszczowe. Jednym z czynników wpływających na spadki ich cen jest eksport surowców z Ukrainy. Jak uzupełnia Robert Biegaj, w sezonie 2023/2024 wyeksportowano 57,5 mln ton zbóż i nasion oleistych. Był to wolumen zbliżony do zeszłorocznego, znacznie lepszy od wstępnych prognoz.

– Produkcja zbóż i nasion oleistych wyniosła 82,8 mln ton i była o kilkanaście procent wyższa niż we wcześniejszym sezonie. Ewentualny wzrost cen rzepaku, wynikający z niższego areału, m.in. w UE, może prowadzić do wyhamowania spadku cen artykułów tłuszczowych – prognozuje Michał Bieńkowski, Starszy Analityk Sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas.

Ekspert zauważa, że podobnie było z produktami zbożowymi, ponieważ w pierwszej połowie roku ceny pszenicy na giełdach spadały. Późną wiosną notowania odbiły się z powodu obaw związanych z tegorocznym potencjałem produkcji pszenicy we Francji, które mogą być najniższe od kilkudziesięciu lat. W Polsce zbiory zbóż ozimych dobiegają końca, a jarych – są na zaawansowanym etapie.

– Całkowite prognozowane zbiory zbóż podstawowych w Polsce mogą być niższe o ok. 4% w ujęciu rdr. Polskie ceny pszenicy w znaczącym stopniu zależą jednak od kształtowania się notowań tych zbóż na rynku międzynarodowym. W bieżącym sezonie spodziewamy się znaczących spadków zbiorów pszenicy we Francji, Niemczech, Ukrainie i Rosji, co może przeciwdziałać dalszym spadkom cen – dodaje Michał Bieńkowski.

Natomiast jak twierdzi dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito, w dłuższym okresie na wzrosty cen w sklepach będą oddziaływać ryzyka opłat za nośniki energii i kolejnej podwyżki płacy minimalnej od stycznia 2025 roku. Dlatego konsumenci raczej będą stykać się z kategoriami, których ceny będą rosnąć. I nie wystarczy już nawet efekt wojny cenowej na rynku. Z kolei ekspert z Grupy Offerista dodaje, że wspomniana wojna cenowa wprawdzie wciąż skutecznie „ucina” ceny, ale to już raczej niedługo potrwa. Powinna się wykruszyć, bo zwyczajnie działania te straciły swoją świeżość i dynamikę. Poza tym obniżanie marż na dłuższą metę nie ma sensu biznesowego. A każda wojna kosztuje i przynosi straty. Można to zauważyć po ostatnich wynikach finansowych jednego z głównych dyskontów w Polsce.

– Stopniowo realizuje się scenariusz, w którym zapas marż wykorzystany do wojny cenowej dyskontów, pozwala na odbudowę wyników. Po lipcu konsumenci będą przyzwyczajani do tego, by akceptować wyższe poziomy wzrostów cen, bo energia podrożała – uzupełnia dr Piotr Arak.

W efekcie większość kategorii będzie drożała. Czeka to – według przewidywań ekspertów – zarówno wspomniane już słodycze i desery, mocno zwyżkujące cenowo w ostatnich miesiącach, jak i inne kategorie, m.in. chemię gospodarczą czy – zgodnie z ostatnią edycją ww. raportu – napoje bezalkoholowe.

– Po pierwsze, wpływa na to popyt. Jest gorąco i napoje są pożądane. Po drugie, wzrosły koszty komponentów, np. owoców i syropów, koncentratów. Cukier też nie jest tani, w dodatku opodatkowany w napojach. Nic nie wskazuje na to, żeby – choćby tylko z powodu kosztu pracy w rolnictwie i w samym przemyśle przetwórczym – ceny i koszty spadły. Jest drogo, a może być jeszcze drożej – przyznaje dr Andrzej Maria Faliński ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Ponadto prof. Sławomir Jankiewicz z Uniwersytetu WSB Merito zauważa, że na wzrost cen napojów składa się kilka elementów. Pierwsze, jest to zwyżka kosztów produkcji (m.in. energii i płac) oraz surowców. Po drugie, należy wziąć pod uwagę kwestie związane z ochroną środowiska i ze zrównoważonym rozwojem (np. zmniejszenie szkodliwości produkcji, ekologiczne opakowania).

– W przypadku słodyczy również nie brakuje wskazań do wzrostów. Nieregularność opadów i duża zmienność temperatury będą powodowały zmniejszanie plonów z ha i ich gorszą jakość. Dodatkowo systematycznie wzrastająca otyłość w społeczeństwie i poszukiwanie możliwości zwiększenia wpływów do budżetu mogą spowodować wzrost opłat dodatkowych na surowce służące do produkcji lub bezpośrednio na słodycze. W efekcie ceny słodyczy mogą znacznie wzrastać – ocenia ekspert z Uniwersytetu WSB Merito.

Jego zdaniem, będzie drożało także pieczywo, którego ceny zdeterminowane są kosztami gazu i energii. Likwidacja tarcz oraz wzrost cen ww. surowców w kolejnych miesiącach tego roku spowoduje podniesienie kosztów produkcji. Kolejny czynnik, mający na to wpływ, to wzrost cen paliw, co przyczynia się do podwyżki kosztów transportu. Branża też odczuła zmianę VAT, a to wpływa pośrednio na ceny pieczywa.

– Problemem są też koszty zatrudnienia. Wzrost średniej płacy i płacy minimalnej przekłada się na konieczność zwiększania płac w piekarniach, a to podnosi koszty. Na tego tupu biznesy też wpływają ceny na rynku zbóż. Niestety nie mogą one korzystać z dostępnego na rynku zboża technicznego z uwagi na brak spełniania przez nie norm jakościowych, chociaż poprzedni rząd świadomie dopuścił je do spożycia przez ludzi i zwierzęta i to mimo sprzeciwu specjalistów – wytyka prof. Jankiewicz.

Z kolei Robert Biegaj zwraca uwagę na kolejny czynnik. Jeśli konsumpcja będzie rosła wraz z nastrojami zakupowymi Polaków, to wówczas sieci handlowe dodatkowo podkręcą ceny. Będą chciały przy okazji zarobić, ale też odbić sobie poprzednie słabsze okresy. Wobec tego ceny w sklepach na pewno pójdą w górę. I w grudniu może się to skończyć wzrostem nawet o 6-7% rdr. Nie można też wykluczyć tego, że to będzie jeszcze większy skok.

– W 2025 roku możemy mieć do czynienia z dalszym wzrostem poziomu inflacji, tj. nawet w przedziale 7-10%. Spowodowane to będzie m.in. wzrostem cen energii, gazu, paliw i usług, podniesieniem opłat dystrybucyjnych oraz zwiększeniem ciepła sieciowego – podsumowuje prof. Jankiewicz.

Źródło: MondayNews 

 



















 








W gospodarce coś lekko drgnęło. Spada liczba Polaków zadłużonych w ZUS. Jednak ogólny dług wciąż rośnie

Paradoks w ZUS. Spadła liczba zadłużonych płatników, ale ogólny dług wciąż rok do roku rośnie

 

Coraz mniej płatników zalega ze składami. Jednak ogólnie dług cały czas rośnie [DANE Z ZUS]

 

W I półroczu br. dwucyfrowo r/r spadła liczba zadłużonych. Ale w sumie łączny dług wciąż rośnie [Dane z ZUS-u]

 

ZUS w I półroczu br. zanotował spadek liczby dłużników o 11,4 proc. r/r. Za to cały dług urósł o 5,1 proc. r/r

 

W I półroczu br. aktywni płatnicy zalegali ZUS-owi 19,6 mld złotych. To o 5,1% więcej niż rok wcześniej

 

Aktywni płatnicy coraz więcej zalegają ZUS-owi. Wzrost łącznego długu za I półrocze br. wynosi 5,1 proc. r/r

 

Płatnicy wciąż mają problem z regulowaniem składek na ZUS. W I pół. br. łączne zadłużenie urosło o 5,1 proc. r/r

 

ZUS wciąż jest obciążeniem dla firm. W I półroczu br. ponad 622 tys. płatników miało problem z zadłużeniem

 

Na koniec I półrocza 2024 r. zadłużenie wobec ZUS miało 622,3 tys. aktywnych płatników, co oznacza spadek ich liczby o 11,4% rdr. Jednocześnie z danych wynika, że ogólne zadłużenie na kontach tego typu płatników wzrosło o 5,1% w relacji rocznej, czyli do wartości 19,6 mld zł. Z kolei w I połowie 2024 r. liczba złożonych wniosków o układ ratalny spadła o 1% rdr. I wyniosła  nieco ponad 49,3 tys. Jednocześnie w ww. okresie br. zawarto 26,8 tys. ww. układów. To z kolei o 0,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 r. Eksperci komentujący ww. dane oceniają to jako efekt poprawy sytuacji na rynku pracy, wynikającej z lepszej kondycji gospodarczej w kraju.

Na koniec pierwszego półrocza 2024 roku zadłużenie wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) miało 622,3 tys. aktywnych płatników, co oznacza spadek o 11,4% w ujęciu rocznym. W analogicznym okresie ub.r. podmiotów z zaległościami wobec urzędu było 702,6 tys. Dane te obejmują zadłużenie wynoszące co najmniej 0,01 zł. Spadek jest interpretowany przez ekspertów jako zwiastun poprawiającej się sytuacji gospodarczej.

– Składki emerytalne, rentowe i chorobowe to w sumie nawet 250 mld złotych. Zatem zadłużenie tylu płatników to bardzo niewielka część tych obciążeń rocznie płaconych przez pracowników, nie mówiąc nawet o tym, co uiszczają jeszcze pracodawcy. W sumie to nie jest wielka rzecz, że tyle podmiotów jest z zaległościami – zauważa prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów.

Natomiast Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan interpretuje te dane jako poprawę koniunktury, choć obecnie nie mamy bardzo silnego wzrostu gospodarczego. Jednocześnie zauważa, że wzrost gospodarczy na poziomie 2-3% jest wynikiem wartym zauważenia i docenienia, choć kilka lat temu taki stan nie spotkałby się z uznaniem, ponieważ wykazywane były wyniki raczej na poziomie 3-4%.

– Wszystko jest względne po takich nieszczęściach, jak pandemia czy agresja Rosji wobec Ukrainy, a także związanych z nimi wstrząsach gospodarczych. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało nadmiernie optymistycznie, ale w tak wymagającej sytuacji można było spodziewać się nawet wzrostu liczby zadłużonych płatników – dodaje Jeremi Mordasewicz.

Z kolei radca prawny Aldona Międlar-Adamska z Kancelarii Ars AEQUI, zauważa również, że dane urzędu to pozytywny sygnał, jednak nadal problem dotyczy ponad 622 tys. firm. Obniżenie liczby zadłużonych płatników może wynikać z poprawy sytuacji finansowej, co z kolei może być efektem korzystniejszych warunków gospodarczych, wzrostu przychodów przedsiębiorstw, a także działań rządowych wspierających ten sektor.

– Ważnym czynnikiem jest również intensyfikacja działań windykacyjnych ZUS. Dotyczy to negocjacji w sprawie rozłożenia płatności na raty, które mogły skłonić część dłużników do uregulowania zaległości. Wpływ na poprawę sytuacji mogły mieć również zmiany legislacyjne, takie jak nowe przepisy dotyczące płatności składek, ulg czy bardziej elastyczne formy rozliczeń – uzupełnia Aldona Międlar-Adamska.

Z udostępnionych danych wynika również, że według stanu na 30 czerwca 2024 roku, kwota zadłużenia na wszystkie fundusze, na aktywnych kontach płatników w stosunku do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, wyniosła 19,6 mld zł. To o 5,1% więcej niż rok wcześniej, kiedy było to 18,6 mld zł. Wzrost ten jednak nikogo nie niepokoi.

– To między innymi kwestia wzrostu płac i inflacji. Mamy również spore zatrudnienie obcokrajowców i w związku z tym płatności składek też wzrosły. To nie są jakieś wielkie liczby, ale mimo wszystko setki tysięcy, więc tych nowych pracowników jest na tyle sporo, że z perspektywy ZUS-u jest to oczywiście ogółem sytuacja korzystna – wyjaśnia prof. Stanisław Gomułka.

Jeremi Mordasewicz zaznacza, że nastąpiła pewna, chociaż niewielka poprawa koniunktury. W związku z tym firmy załatwiają kwestię składek zusowskich i podatków w pierwszej kolejności. W innym wypadku grożą poważne konsekwencje, zatem są to tacy płatnicy, którzy w pierwszym momencie, jeżeli mają płynność finansową, regulują tego typu zobowiązania.

– Przedsiębiorcy mogą mieć trudności ze spłatą nawet mniejszych kwot, co prowadzi do narastania odsetek i zwiększania całkowitego zadłużenia. Taka sytuacja ma poważne konsekwencje dla systemu ubezpieczeń społecznych. Wzrost zadłużenia może wprost prowadzić do deficytu w systemie, co z kolei może wymagać podwyższenia składek lub obniżenia świadczeń – podkreśla radca prawny Aldona Międlar-Adamska.

Ekspertka z Ars AEQUI zwraca też uwagę na pewien paradoks. Mimo spadku liczby dłużników, łączna kwota zaległości rośnie. To oznacza, że ci, którzy pozostali zadłużeni, zaciągnęli średnio większe zobowiązania. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim są to pogłębiające się problemy finansowe części przedsiębiorców, którzy już wcześniej zmagali się z trudnościami, prowadzącymi do większych zaległości. 

– Perspektywy na przyszłość zależą od wielu czynników, w tym od rozwoju sytuacji gospodarczej, działań podejmowanych przez ZUS oraz ewentualnych zmian legislacyjnych. Istnieje ryzyko, że spadek liczby dłużników może maskować pogłębiające się problemy finansowe niektórych przedsiębiorstw, co w dłuższej perspektywie może negatywnie wpłynąć na stabilność systemu ubezpieczeń społecznych – ocenia Aldona Międlar-Adamska.

Do tego z danych ZUS-u wynika, że w I połowie 2024 roku liczba złożonych wniosków o układ ratalny wyniosła 49,3 tys. To o 1% mniej niż w I połowie 2023 roku, kiedy było ich 49,8 tys. Jednocześnie w pierwszych sześciu miesiącach br. zawarto 26,8 tys. tego typu układów. To z kolei o 0,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy odnotowano ich 26,7 tys.

– Jest to bardzo mała ilość w stosunku do ogólnej liczby zatrudnionych. Można to interpretować jako efekt tego, że płatnicy mogą nie mieć podstaw, żeby składać takie wnioski. Równocześnie może brakować im wiedzy na ten temat. Ewentualnie z różnych innych przyczyn nie chcą rozpoczynać takiej procedury – trudno powiedzieć. Niemniej skala jest niewielka – mówi prof. Stanisław Gomułka.

Do powyższego Jeremi Mordasewicz dodaje, że to jest bardzo delikatna materia. Zdaniem eksperta, ZUS podchodzi możliwie elastycznie do tego typu procedur, ale zawsze będą przedsiębiorcy, którzy będą czuli się rozgoryczeni tym, jak ich potraktowano. Znawca tematu podkreśla również, że bardzo często ZUS spotyka się z nieuprawnionymi i niesprawiedliwymi ocenami swoich działań, choć jego pracownicy mają świadomość, że upadek firmy nikomu nie służy.

– Jeżeli ZUS by nadmiernie elastycznie podchodził do takich procedur i darowałby każdemu zobowiązania w postaci zaległych składek, to przecież nie można by było odzyskać takich środków. Urząd nie może przecież poddawać się presji politycznej, że skoro jakaś kopalnia albo fabryka czy firma usługowa nie płacą należności, to należy ją wspierać w nieskończoność, bo przecież miejsca pracy są bezcenne. Tak być nie może – dodaje Mordasewicz. 

Natomiast Aldona Międlar-Adamska ocenia, że spadek liczby wniosków może sugerować poprawę sytuacji płatników lub lepsze planowanie finansowe, co zmniejsza potrzebę rozkładania zobowiązań na raty. Wzrost liczby zawartych układów na pierwszy rzut oka wskazuje na skuteczniejsze negocjacje i rozpatrywanie wniosków przez ZUS oraz lepsze dostosowanie przedsiębiorstw do sytuacji ekonomicznej.

– Zawarcie układów ratalnych pomaga płatnikom w zarządzaniu płynnością i unikaniu kar za opóźnienia. Dla ZUS jest to sposób na uzyskanie należności, które w innym przypadku mogłyby być trudne do odzyskania. Zawieranie większej liczby układów jest korzystne dla ZUS, ponieważ poprawia płynność finansową i wspiera stabilność przedsiębiorstw – podsumowuje ekspertka z Kancelarii Ars AEQUI.

Źródło: MondayNews

Czy restrukturyzacja to cudowne lekarstwo na zadłużenie?  Nic bardziej mylnego!

Czy restrukturyzacja to cudowne lekarstwo na zadłużenie? Nic bardziej mylnego!

„Restrukturyzacja - ulga od zadłużenia w 48h”, „Zredukuj zadłużenie o połowę dzięki restrukturyzacji!”, „Tylko 1 dzień wystarczy, aby zatrzymać komornika”, „Anulowanie długów w 2 dni” – jak widać, restrukturyzacja jawi się jako panaceum na problemy finansowe. Jednak rzeczywistość nie jest tak różowa. Ruszająca właśnie akcja edukacyjna „ABC Restrukturyzacji” ma na celu zwiększenie świadomości przedsiębiorców na temat przebiegu i skutków restrukturyzacji. 

Dlaczego przedsiębiorcy decydują się na restrukturyzację? Jak mówi Maciej Maroszyk, Dyrektor Operacyjny TC Kancelarii Prawnej, najczęstszą przyczynę stanowi brak płynności finansowej. Firmy, które zmagają się z zadłużeniem, nie są w stanie regulować swoich zobowiązań, często widzą w restrukturyzacji ostatnią deskę ratunku.

Niestety na rynku można zaobserwować wysyp nierzetelnych  firm, które żerują na trudnej sytuacji przedsiębiorstw. W obliczu narastającego zadłużenia, „eksperci” od restrukturyzacji obiecują błyskawiczne i radykalne rozwiązania, często wprowadzając w błąd swoich klientów.

Źródło zdjęcia – Depositphotos.com

- W rzeczywistości restrukturyzacja to skomplikowany i długotrwały proces, w który zaangażowanych jest wiele stron, takich jak kontrahenci, urzędy państwowe, banki, a także instytucje finansowe. Stąd warto wiedzieć, że restrukturyzacja nie jest cudownym, natychmiastowym środkiem na problemy finansowe, a cały proces wiąże się z dodatkowymi kosztami i komplikacjami. Doradcy restrukturyzacyjni za swoje usługi pobierają wysokie opłaty, zaczynające się od kilkunastu tysięcy złotych, a procedura może trwać miesiące – mówi Maciej Maroszyk.

Prawdziwe oblicze restrukturyzacji

Proces restrukturyzacji wymaga przedstawienia szczegółowego planu działania i wyjścia z kryzysu finansowego. Często zdarza się, że pomimo poniesionych kosztów, nie dochodzi do porozumienia. Firmy z różnych branż, w tym transportowe, które decydują się na restrukturyzację, mogą napotkać problemy z pozyskiwaniem nowych zleceń. Kontrahenci obawiają się współpracy z firmami w restrukturyzacji, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację restrukturyzowanych podmiotów.

- Zanim firma zdecyduje się na restrukturyzację, warto rozważyć inne możliwości. Zacznijmy od negocjacji z kontrahentami, urzędami i bankami – bo mogą one przynieść lepsze rezultaty, bez konieczności angażowania doradców restrukturyzacyjnych. Warto przedstawić plan spłaty zadłużenia i zawrzeć ugody, które pozwolą na stopniowe wychodzenie z kryzysu. – wskazuje ekspert TC Kancelarii Prawnej

Edukacja branży transportowej –  Akcja edukacyjna „ABC Restrukturyzacji”

Z myślą o przedsiębiorstwach transportowych, TC Kancelaria Prawna zorganizowała akcję edukacyjną „ABC Restrukturyzacji”. Jej celem jest szerzenie świadomości o tym, czym jest restrukturyzacja, jak ją należy przeprowadzać, na jakie aspekty zwrócić uwagę oraz o czym pamiętać, zanim się ją rozpocznie.

- Pomysł tego rodzaju przedsięwzięcia zrodził się z obserwacji nagłego wzrostu liczby firm, które zdecydowały się na restrukturyzację. Zauważyliśmy, że nie zawsze jest to jedyne rozwiązanie wyjścia z trudnej sytuacji finansowej, a sam proces często bywa źle prowadzony. Ponadto, dostrzegliśmy wiele reklam wprowadzających przedsiębiorców w błąd. Naszym celem jest uświadomienie przewoźnikom, że restrukturyzacja, wbrew temu co może sugerować wiele komunikatów reklamowych, nie zawsze jest korzystnym rozwiązaniem. Może narobić więcej szkód niż przynieść korzyści. Proces ten często nie prowadzi do umorzenia długów i często negatywnie wpływa na relacje z kontrahentami oraz współpracownikami. Chcemy, by przedsiębiorcy byli świadomi tego, kiedy i jak warto przeprowadzać restrukturyzację oraz jakie są związane z nią potencjalne zagrożenia i korzyść – wyjaśnia Maciej Maroszyk.

Organizowana przez TC Kancelaria Prawna akcja edukacyjna, pod patronatem merytorycznym Polskiego Instytutu Transportu Drogowego, będzie trwać od sierpnia do grudnia. W jej ramach zaplanowano między innymi webinary, podczas których eksperci przedstawią kluczowe aspekty restrukturyzacji oraz odpowiedzą na pytania uczestników. Celem akcji jest uświadomienie przewoźnikom, czym jest restrukturyzacja, jak powinien wyglądać rzetelny proces jej przeprowadzenia, że sama restrukturyzacja nie pomoże im wyjść z kłopotów finansowych, lecz może je pogłębić. Więcej informacji o akcji jest dostępnych na stronie www.tckancelaria.eu/abc-restrukturyzacji

TC Kancelaria Prawna jest jedną ze spółek należących do grupy Trans.eu - właściciela jednej z największych giełd ładunków w Europie, która od 17 lat dostarcza innowacyjne rozwiązania dla branży transportowo - logistycznej. Specjalizuje się w prawie transportowym, dlatego większość klientów spółki to firmy z branży Transport Spedycja Logistyka. Głównym profilem działalności kancelarii są usługi doradcze i reprezentacja w sprawach spornych. Swoimi działaniami wspiera również inne podmioty współpracujące z branżą TSL, m.in. koncerny paliwowe, firmy leasingowe. Specjalizuje się też w zakresie dochodzenia wierzytelności w Polsce i za granicą.

Źródło: GutPr

Finansovo.pl

Finansovo.pl - Nowocześnie o finansach.

Najnowsze informacje z zakresu finansów osobistych, finansów firmowych, dostępnych promocji, aktualnych dotacji, możliwości lokowania środków, podatków, ubezpieczeń, publikowanych raportów.

Napisz do nas: finansovo@finansovo.pl

Reklama

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.