Raporty

Aromma.pl - Świece sojowe tworzone z pasją

Rynek zmienia formułę. Sieci convenience i hipermarkety coraz bardziej ogrywają dyskonty

W II kwartale br. ruch wzrósł rdr. w sklepach convenience o 6,6%, w hipermarketach – o 5,5%, w dyskontach – o 2,7%, a w supermarketach – o 0,6%. W dwóch pierwszych segmentach przybyło unikalnych klientów – odpowiednio o 1,2% i 0,7%. Z kolei spadki rdr. zaliczyły dyskonty i supermarkety – o 1,5% i 1,8%. Z cyklicznie publikowanego raportu branżowego wynika też, że format convenience od II kw. ub.r. utrzymał największy udział w łącznej liczbie wizyt, przekraczający już 40%. I minimalnie go zwiększył. Częstotliwość zakupów wzrosła rdr. we wszystkich kanałach. Ale średni czas trwania wizyty w sklepie urósł rdr. tylko w convenience. Wszędzie indziej wyniki są ujemne. Do tego średni miesięczny łączny czas spędzony przez klienta na zakupach wzrósł rdr. jedynie w convenience. Nie zmienił się rdr. w hipermarketach, a zmalał rdr. w dyskontach i w supermarketach.

 

Jak wynika z raportu Proxi.cloud i Grupy BLIX, w drugim kwartale br. ruch (tzw. footfall) w sklepach spożywczych wzrósł rdr. w każdym z badanych formatów. W convenience zwiększył się o 6,6%, w hipermarketach – o 5,5%, w dyskontach – o 2,7%, a w supermarketach – o 0,6%.

 

– To efekt ożywienia konsumpcji przy stabilizującej się inflacji i poprawie nastrojów konsumenckich. Największy wzrost w segmencie convenience nie zaskakuje, bo ten format odpowiada na potrzebę szybkich, częstych zakupów, robionych na ostatnią chwilę blisko domu, szczególnie w okresach świątecznych i wyjazdowych, jak majówka czy czerwcówka. W drugim kwartale br. mieliśmy przecież Wielkanoc oraz długie weekendy – przypomina Marcin Lenkiewicz, współautor raportu z Grupy BLIX.

 

Z kolei Mateusz Nowak, współautor raportu z Proxi.cloud, uważa, że na sukces kanału convenience wpływa ekspansja niektórych sklepów. Innym potencjalnym powodem może być popularyzacja aplikacji gazetkowych, przez co większa część klientów uzupełnia koszyk zakupowy w różnych formatach w oparciu o dostępne promocje, zwiększając w ten sposób ruch w placówkach.

 

– Z innych naszych badań wynika, że coraz więcej osób łączy zakupy w kilku formatach jednego dnia. I tak na przykład produkty podstawowe nabywane są w dyskontach, a uzupełniające – w sklepach convenience. To właśnie ten segment, dzięki swojej dostępności i elastyczności, najczęściej pełni rolę drugiego wyboru, co w dużej mierze tłumaczy jego najwyższy wzrost liczby wizyt w badanym okresie – mówi Weronika Piekarska z Proxi.cloud.

 

Do tego ekspert z Grupy BLIX dodaje, że hipermarkety sporo zyskały na większych zakupach świątecznych i grillowych, ale trend długoterminowo sprzyja mniejszym, lepiej dostępnym sklepom convenience. Natomiast z raportu wynika też, że w drugim kw. br. przybyło unikalnych klientów w sklepach convenience i hipermarketach – odpowiednio o 1,2% i 0,7%. Z kolei spadki rdr. zaliczyły supermarkety i dyskonty – o 1,8% i 1,5%.

 

– Strata dyskontów wynika z nasycenia rynku i rosnącej konkurencji formatów lokalnych. Kanał convenience wygrywa przede wszystkim dostępnością i elastycznymi godzinami, podczas gdy dyskonty i supermarkety wciąż dominują przy większych zakupach planowanych, szczególnie spożywczo-chemicznych. Kolejność segmentów w rankingu odzwierciedla też zmianę zachowań. Konsumenci częściej kupują mniej, ale częściej – wyjaśnia Marcin Lenkiewicz.

 

W ww. okresie nieznacznie zmienił się udział poszczególnych formatów sklepów w łącznej liczbie wizyt w badanych placówkach. Na czele zestawienia znajduje się segment convenience – 43,3% (rok wcześniej – 42,3%). Dalej widzimy dyskonty – 31,5% (poprzednio – 31,9%), supermarkety – 19,3% (20%) oraz hipermarkety – 5,9% (5,8%).

 

– Niewielkie zmiany wskazują na stabilność preferencji konsumenckich. Na pierwszym miejscu pozostaje segment convenience, który umacnia swoją pozycję. To potwierdza, że dla wielu konsumentów staje się podstawowym, codziennym wyborem. Z kolei dyskonty, mimo nieznacznego spadku udziału, wciąż stanowią główny kanał dla bardziej planowanych zakupów. Supermarkety i hipermarkety mają tutaj ugruntowaną, ale mniejszą rolę. Często pełnią funkcję uzupełniającą lub okazjonalną – analizuje ekspertka z Proxi.cloud.

 

Częstotliwość zakupów wzrosła rdr. we wszystkich formatach, tj. w kanale convenience (w II kw. br. średnia miesięczna liczba wizyt przypadająca na 1 shoppera – 10,1, w II kw. ub.r. – 9,6), w dyskontach (II kw. br. – 7,6, w II kw. ub.r. – 7,3), w supermarketach (w II kw. br. – 5,5, w II kw. ub.r. – 5,4), a także hipermarketach (w II kw. br. – 3,2, w II kw. ub.r. – 3).

 

– Klienci wypracowali schematy, które dobrze wpisują się w ich codzienność, a detaliści skutecznie odpowiadają na ich potrzeby. Dla rynku i sieci handlowych oznacza to, że w najbliższym czasie trudno będzie o rewolucyjne zmiany w zachowaniach zakupowych. Kluczowe będzie raczej umacnianie pozycji w ramach już ustalonych schematów. O lojalność klienta można walczyć poprzez jakość doświadczenia zakupowego, dostępność produktów i personalizację oferty – stwierdza Weronika Piekarska.

 

Raport pokazuje również to, jak zmienił się rdr. średni czas trwania wizyty w sklepie. Wzrost nastąpił tylko w przypadku convenience (w II kw. br. – 4 min. i 24 sekundy, w II kw. ub.r. – 4:12). Natomiast spadki rdr. widzimy w dyskontach (w II kw. br. – 13 minut 18 sekund, w II kw. ub.r. – 14:18), w supermarketach (odpowiednio – 10:30 i 11:24) oraz w hipermarketach (19:42 i 20:48).

 

– Wydłużenie czasu przy jednoczesnym wzroście footfallu (ruchu) w formacie convenience sugeruje, że większy ruch może wpływać na dłuższy czas przebywania w sklepie, np. ze względu na zatłoczenie alejek. Może to być także efektem poszerzenia oferty lub wprowadzenia nowych usług, np. kawy, gotowych dań czy płatności rachunków, co naturalnie skłania do dłuższego pobytu. Ponadto konsumenci w sklepach convenience mogą dłużej zastanawiać się nad wybraniem produktu, np. poprzez częstsze porównywanie cen – tłumaczy dr Krzysztof Łuczak, współautor raportu z Grupy BLIX.

 

Natomiast Mateusz Nowak uważa, że spadek średniego czasu wizyty w pozostałych formatach może świadczyć o większej celowości zakupów poszczególnych konsumentów. Wpływa na to popularyzacja aplikacji gazetkowych. – Innym potencjalnym powodem jest usprawnienie systemu kas, w szczególności tych samoobsługowych, co skutkuje skróceniem czasu spędzonego w kolejkach. Niemniej jednak spadki w okolicach minuty są niewielkie i nie powinny być niepokojące dla sieci handlowych – uzupełnia ekspert z Proxi.cloud.

 

Średni miesięczny łączny czas spędzony na zakupach przez klienta wzrósł rdr. jedynie w convenience (w II kw. br. – 44 minuty, w II kw. ub.r. – 40 min.). Natomiast nie zmienił się rdr. w hipermarketach (w każdym okresie – godzina i 2 minuty). Spadki rdr. widoczne są w dyskontach (w II kw. br. – godzina i 41 minut, w II kw. ub.r. – godzina i 44 min.) oraz w supermarketach (odpowiednio – 58 minut, godzina i minuta).

 

– Zmiany w łącznym miesięcznym czasie zakupów są istotnym sygnałem. Pokazują nie tylko, jak długo trwa przeciętna wizyta, ale przede wszystkim, ile razy i jak często klienci odwiedzają dany format sklepu. Konsumenci częściej wybierają kanał convenience i spędzają w nim łącznie więcej czasu. Może to być zasługą rozwoju oferty gastronomicznej, ale nie wykluczam też, że robią tam część zakupów, które wcześniej realizowali w dyskontach czy supermarketach. Ten wzrost może oznaczać rosnące znaczenie formatu convenience w codziennych nawykach zakupowych – zauważa dr Krzysztof Łuczak.

 

Ekspert dodaje również, że brak zmiany w przypadku hipermarketów oznacza stabilność. Nie ma odpływu klientów. Choć pojedyncza wizyta jest krótsza, łączna liczba minut miesięcznie się nie zmieniła, co wskazuje na lekki wzrost częstotliwości wizyt, ale bez większego przełożenia na udział w codziennych zakupach. W przypadku dyskontów i supermarketów spadki łącznych czasów, oprócz poprawy efektywności obsługi, mogą być spowodowane mniejszymi zakupami, wynikającymi ze zmiany stylu życia czy inflacji.

 

 

 

***

Analiza została przeprowadzona przez firmę technologiczną Proxi.cloud i Grupę BLIX, we współpracy z platformą analityczno-badawczą UCE RESEAECH w oparciu o dane z II kwartału br. i analogicznego okresu 2024 roku, z wykluczeniem świąt oraz niedziel niehandlowych. Analiza obejmuje zachowania konsumentów odwiedzających dyskonty spożywcze, supermarkety, hipermarkety i sieci typu convenience (łącznie 25 sieci handlowych). Wielkość próby wyniosła blisko 1,4 mln konsumentów. W sumie obserwowano ponad 40,6 tys. placówek, których lokalizacje zostały pozyskane ze stron internetowych sieci handlowych oraz z Google Maps.

 

Wejście danego użytkownika w geofence było zarejestrowane jako wizyta klienta w sklepie, gdy trwała ona od 30 sekund do 20 minut w sklepie convenience, od 1 min. do 90 min. – w supermarkecie, od 1 min. do 2 godz. – w dyskoncie, a także od 2 min. do 2,5 godz. – w hipermarkecie.

 

Dane zostały zgromadzone poprzez sieć aplikacji mobilnych wykorzystujących autorską technologię, opartą o geofencing metodę identyfikacji wejść i wyjść z wyznaczonych stref, wykorzystującą usługi lokalizacji urządzeń mobilnych. Rozwiązanie pozwala zbierać dane pasywnie oraz cechuje się dużą dokładnością lokalizowania użytkownika (dokładność od 2 do 20 metrów zależna jest od metody ustalania pozycji przez urządzenie mobilne). Technologia ta zapewnia pełną kontrolę nad dokładnością lokalizacji, a promień każdego geofencingu dostosowany jest do wielkości poszczególnych budynków. Ponadto, znany jest również czas przebywania użytkowników w danej lokalizacji, co stanowi dodatkowy poziom ochrony przed zliczaniem okolicznego ruchu pieszego czy ruchu pracowników badanych punktów.

Źródło: Proxi.cloud, Grupa Blix, Uce Research

Sprzedaż motocykli na pełnym gazie. Rekordowe wzrosty i zmiana stylu życia Polaków

Maj 2025 roku przyniósł rekordowy wynik sprzedaży motocykli – w Polsce zarejestrowano 5 311 nowych jednośladów, +18,3% w ujęciu rocznym, wynika z danych PZPM.  To najlepszy maj od dekady. Moda na dwa kółka trwa już od kilku lat. W ubiegłym roku liczba nowych rejestracji motocykli była dwa razy wyższa niż 5 lat wcześniej. Jak pokazuje najnowsze badanie EFL, jednoślady kupujemy dziś głównie dla przyjemności (57%), najczęściej za gotówkę (80%), a przy wyborze konkretnego modelu najważniejsza jest jego pojemność (65%). „Paliwa” dodają firmy leasingowe, z których oferty korzysta już 11% motocyklistów.

Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że w okresie od stycznia  do maja 2025 roku zarejestrowano w Polsce 19 083 nowe motocykle, o 6,3% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W samym maju Polacy kupili 5 311 motocykli,
o 18,3% więcej niż rok wcześniej. To najwyższy wynik dla tego miesiąca od 10 lat. W całym 2024 roku łącznie w Polsce zarejestrowano 39 809 motocykli, aż o 43% więcej niż rok wcześniej.

Eksperci EFL, jednej z największych firm leasingowych w Polsce, która od wielu lat finansuje jednoślady, zwraca uwagę, że za rosnącą popularnością motocykli wśród Polaków stoi nie tylko łatwiejszy dostęp do prawa jazdy dla modeli o pojemności do 125 cm³, ale także styl życia, praktyczność i szersza oferta rynkowa.

Segment motocykli w Polsce rozwija się w imponującym tempie, zwłaszcza od 2015 roku, gdy umożliwiono kierowanie 125-tkami posiadaczom prawa jazdy kat. B. Gdy na przykład porównamy ostatnie pięć lat, zobaczymy, że w czasie gdy sprzedaż aut osobowych w Polsce praktycznie się nie zmieniła, motocykle zyskały na znaczeniu. Między 2019 a 2024 rokiem sprzedaż nowych samochodów utrzymuje się na poziomie 500–550 tys. sztuk rocznie, natomiast liczba nowych motocykli wzrosła o 100%. W całym 2024 roku Polacy kupili blisko 40 tys. nowych motocykli, a w 2019 roku było to 19 tys. sztuk. Taki wynik to efekt nie tylko zmian w przepisach, ale też rosnącej oferty jednośladów, mody na jazdę motocyklem i dostępności finansowania takiego jak leasing i kredyt – mówi Robert Dudziński Dyrektor Sprzedaży Carefleet, Grupa EFL.

Moda, styl, wygoda – co kieruje motocyklistami?

Z najnowszego badania EFL przeprowadzonego na ogólnopolskim panelu Ariadna w grupie posiadaczy motocykli wynika, że główne powody zakupu motocykla to oszczędność czasu, unikanie korków i przyjemność z jazdy. Aż 57% respondentów wskazało, że jednoślad to przede wszystkim radość i sposób na spędzanie wolnego czasu. Dla 42% Polaków zakup motocykla to spełnienia marzenia, dla 22% wygoda, a 21% chce w ten sposób unikać korków na drogach.

Przyjemność z jazdy ma większe znaczenie dla starszych motocyklistów. Wśród respondentów powyżej 45 roku życia wskazało na nią 60% osób, podczas gdy w grupie 18-24 lata 49%,
a 25-34 lata – 53%.

Natomiast najmłodsi motocykliści zdecydowanie częściej kupują dwa kółka w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą. Tak wskazało 22% respondentów w wieku 18-24 lata i 5% respondentów w wieku 45-54 lata.

Co ciekawe, większość ankietowanych woli klasyczne motocykle o większej pojemności (62%) niż skutery (14%). Te drugie postrzegane są jako bardziej miejskie i mniej dynamiczne.

Nie cena, ale pojemność silnika (65%) i rodzaj motocykla (64%) mają największe znaczenie przy zakupie jednośladu. Na cenę wskazało 57% respondentów. Marka ma znaczenie dla równo połowy motocyklistów, a napęd dla 41% zapytanych.

Już nie tylko za gotówkę

Choć większość motocyklistów nadal decyduje się na zakup za gotówkę (80%), rośnie zainteresowanie alternatywnymi formami finansowania. 11% ankietowanych wskazało, że skorzystało z leasingu, podobna liczba osób sfinansowała zakup jednośladu pożyczką lub kredytem.

Eksperci EFL zauważają, że coraz więcej przedsiębiorców pyta o finansowanie jednośladów, a rynek reaguje coraz szerszą ofertą. – Motocykl przestaje być tylko sprzętem sezonowym czy rekreacyjnym. Staje się alternatywą dla samochodu, zwłaszcza w dużych miastach. Dlatego elastyczne formy finansowania, takie jak leasing czy pożyczka ratalna, zyskują na znaczeniu. Najczęściej w przypadku modeli o większej wartości, wybieranych przez klientów biznesowych
i bardziej doświadczonych motocyklistów
– komentuje Robert Dudziński.

Metodyka:

Badanie, którego wyniki cytowane są w powyższym materiale prasowym, zostało przeprowadzone na Ogólnopolskim Panelu Badawczym Ariadna na ogólnopolskiej próbie N=301 osób. W badaniu wzięły udział osoby, które aktualnie posiadają motocykl. Termin realizacji: 13–15 czerwca 2025. Metoda: CAWI.

***

EFL S.A. powstał w 1991 roku, jako jedna z pierwszych firm leasingowych w Polsce. Od 2001 roku EFL jest częścią Grupy Crédit Agricole, co gwarantuje firmie finansową stabilność i bezpieczeństwo oraz pozwala korzystać z wiedzy i doświadczeń instytucji finansowej o międzynarodowym zasięgu. EFL konsekwentnie poszerza zakres rozwiązań dla biznesu.  W skład Grupy EFL wchodzą spółka flotowa Carefleet, spółka faktoringowa Eurofactor  oraz TRUCK CARE, która oferuje  kompleksowy wynajem pojazdów użytkowych stworzony z myślą o biznesie transportowym. W ramach Grupy EFL spółka oferuje szeroki pakiet produktów: leasing, pożyczkę, usługi flotowe, wynajem długoterminowy, ubezpieczenia i faktoring. Od 1991 roku EFL współpracuje z najbardziej liczącymi się producentami i dostawcami maszyn, urządzeń, pojazdów oraz innych środków trwałych. Firmę wyróżniono m.in.  Business Superbrands 2021, 2022 sześciokrotnie tytułem: Firmy Przyjaznej Klientowi i siedmiokrotnie Finansowej Marki Roku. Już ponad 400 tysięcy klientów wybrało EFL na swojego partnera w biznesie. Więcej na: www.efl.pl

Branża TSL w pierwszym półroczu 2025 roku: więcej długów zagranicznych, mniej czasu na odzyskanie należności

Pierwsze półrocze 2025 roku w branży transportu, spedycji i logistyki (TSL) to okres pełen wyzwań, ale też dynamicznych zmian. Rynek mierzy się z rosnącą presją kosztową, która wynika przede wszystkim ze wzrostu nakładów finansowych prowadzenia działalności transportowej oraz  utrzymaniem floty. Do tego dochodzą zmiany regulacyjne oraz niedobory kierowców, które wpływają na dostępność i efektywność usług transportowych.

Zmiany obserwowane w pierwszej połowie 2025 roku, odcisnęły swoje piętno na wierzycielach, dłużnikach, jak i samych wierzytelnościach, czego konsekwencją są istotne zmiany zarówno w strukturze długów, jak i w zachowaniu przedsiębiorców w branży TSL. W ślad za tym - stale zmieniają się realia pracy firm windykacyjnych. Jak wylicza Jacek Dżumak z Pactus.eu: Widzimy coraz większy udział dłużników zagranicznych, rosnącą liczbę postępowań restrukturyzacyjnych i upadłościowych, a jednocześnie... rekordowo krótki czas odzyskiwania należności.

Jak wygląda rynek z perspektywy praktyków windykacji w TSL?

Zagranica goni Polskę

W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2025 roku, Pactus.eu – firma specjalizująca się w odzyskiwaniu należności w sektorze transportowym,  odnotowała kilka istotnych zmian w strukturze spraw trafiających do windykacji.

- Najbardziej wyraźnym trendem jest rosnąca liczba spraw dotyczących dłużników spoza Polski. W porównaniu z analogicznym okresem 2024 roku liczba takich zgłoszeń wzrosła o około 22%. Równocześnie obserwujemy wzmożoną aktywność wierzycieli zagranicznych – zgłoszenia z ich strony zwiększyły się aż o 28%. To pokazuje, że obecne realia branży transportowej i trudna sytuacja geopolityczna w Europie stwarzają poważne wyzwania – zwłaszcza dla firm działających transgranicznie. Dlatego dziś jeszcze ważniejsze staje się szybkie reagowanie i skuteczne wsparcie, które oferujemy naszym klientom – podkreśla Jacek Dżumak z Pactus.eu.

Dłużnik w upadłości? To coraz częstszy scenariusz

Kolejnym istotnym zjawiskiem jest wzrost udziału spraw, które dotyczą firm będących w restrukturyzacji lub upadłości. Co dwudziesta sprawa trafiająca do Pactus.eu dotyczy dłużnika objętego restrukturyzacją lub postępowaniem upadłościowym.

- To zmiana, która przekłada się na cały proces windykacyjny. Musimy nie tylko skutecznie odzyskiwać pieniądze, ale też bardzo szybko rozpoznawać, kiedy działania standardowe nie mają sensu, bo dłużnik jest już w toku postępowania upadłościowego. To wymaga lepszej analityki i jeszcze szybszej reakcji – zauważa Jacek Dżumak.

Rekordowo krótki czas odzyskiwania należności

Mimo trudniejszych warunków, Pactus.eu skrócił średni czas zamknięcia sprawy windykacyjnej. W pierwszym półroczu 2025 roku wynosił on zaledwie 10 dni – co jest wynikiem większej aktywności wierzycieli oraz wdrażania filozofii windykacji opartej na partnerskiej relacji z dłużnikiem.

- Utrzymujemy wysoką skuteczność, mimo że coraz więcej spraw dotyczy firm w restrukturyzacji lub upadłości. To dlatego, że nasza windykacja oparta jest na szacunku i dialogu. Nie budujemy presji dla samej presji – traktujemy dłużnika jak partnera biznesowego czy klienta. Dzięki temu płatnicy nie boją się z nami rozmawiać - a skuteczny kontakt to podstawa  rozpoczęcia udanych i efektywnych negocjacji na temat płatności – tłumaczy Jacek Dżumak.

Mniej przeterminowany dług = mniejszy problem

Kolejnym, zauważalnym trendem wśród wierzycieli, jest coraz częstsze podejmowanie decyzji o rozpoczęciu działań windykacyjnych bez zbędnej zwłoki. Efektem jest spadek stopnia przeterminowania zaległości, które trafiają do windykacji. W 2025 roku ¾ spraw, które trafiły do obsługi Pactus.eu, dotyczyło należności, których termin płatności nie przekroczył 60 dni. To nowe podejście realnie przekłada się również na skrócenie czasu potrzebnego do odzyskania należności – szybka reakcja znacząco zwiększa szanse na skuteczny, a przede wszystkim szybki zwrot środków, a naprzeciw tym trendom wychodzą również firmy windykacyjne.

- Naszym celem jest nie tylko skuteczne przeciwdziałanie zatorom płatniczym, lecz także edukowanie klientów i kształtowanie pozytywnych nawyków w całej branży TSL. Dlatego w pierwszym kwartale 2025 roku, wprowadziliśmy istotne zmiany w cenniku naszych usług windykacyjnych. Chcemy zachęcać do wcześniejszego zgłaszania należności, oferując niższe stawki prowizyjne w zależności od stopnia przeterminowania długu – im krótszy czas opóźnienia, tym niższa prowizja. To nie tylko uczciwe podejście do klienta, ale także impuls do działań, które realnie poprawiają płynność finansową całego sektora transportowego – informuje Jacek Dżumak z Pactus.eu.

Wzrost świadomości branży TSL

Wśród przewoźników i spedytorów coraz wyraźniej widać zmianę podejścia z reaktywnego na proaktywne. Więcej firm wdraża politykę stałego monitoringu należności, współpracuje z zewnętrznymi partnerami i korzysta z narzędzi takich jak giełdy wierzytelności czy windykacja miękka.

- Dla wielu firm, windykacja przestała być tematem wstydliwym. Wręcz przeciwnie: coraz częściej postrzegana jest jako profesjonalne narzędzie zabezpieczenia interesów. Taka świadomość przekłada się na lepszą płynność finansową w całym łańcuchu dostaw – podsumowuje Jacek Dżumak.

W 2025 roku firmy z sektora TSL muszą także nadal radzić sobie z konsekwencjami globalnych zakłóceń łańcuchów dostaw, które w dalszym ciągu wpływają na płynność operacyjną oraz wymagają elastycznego podejścia do planowania i realizacji zamówień. Poza zwiększaniem wydajności i ograniczaniem kosztów w obecnych realiach szczególnie istotne staje się zarządzanie należnościami i utrzymanie płynności finansowej, czego efektem jest niesłabnące zainteresowanie usługami windykacyjnymi.


Pactus.eu to firma specjalizująca się w windykacji należności w branży transportu, spedycji i logistyki, która działa z poszanowaniem etyki biznesowej. Jej celem jest skuteczne odzyskiwanie należności w sposób, który nie narusza relacji między wierzycielem a dłużnikiem. Dzięki profesjonalizmowi, doświadczeniu i nowoczesnym narzędziom Pactus.eu oferuje kompleksowe wsparcie w zakresie dochodzenia należności o każdym stopniu przeterminowania. Pactus.eu odzyskuje należności, budując mosty, a nie bariery.

Sektor metali 2025: więcej ryzyk, mniej klientów, kryzys płynności

Wysokie ceny energii i surowców, napięcia geopolityczne, stagnacja w Niemczech, brak klientów, spadki marż – to dziś codzienność wielu firm przetwarzających metale. Z najnowszego badania „Sytuacja w branży metalowej – 2025”, przeprowadzonego na zlecenie Bibby Financial Services przez Keralla Research wynika, że przedsiębiorcy w 2025 roku funkcjonują w jeszcze trudniejszych warunkach niż 9 miesięcy temu. Doszły nowe zagrożenia geopolityczne, znacząco wzrosły obawy o ceny surowców, w firmach pogłębił się kryzys płynnościowy. W takiej sytuacji kluczem do przetrwania staje się szybka adaptacja i lepsze zarządzanie finansami.

Z najnowszego badania Bibby Financial Services, zrealizowanego przez Keralla Research w czerwcu 2025 roku, wynika, że aż 47 proc. firm z sektora metalowego jako największe zagrożenie wskazuje rosnące ceny energii – to wzrost o 7 pkt proc. względem badania z września 2024 roku. Jednocześnie 38 proc. przedsiębiorców wymienia drożejące surowce, a niemal co trzeci badany obawia się konsekwencji wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami (30 proc.) oraz stagnacji gospodarczej w Niemczech (29 proc.).
 

– Jak widać, na rynku pojawiły się nowe wyzwania, sytuacja jest niepewna, więc nastroje biznesowe w branży metalowej pozostają ostrożne, chociaż GUS raportuje pierwsze symptomy odbicia 

– komentuje Wojciech Czapeczko, Dyrektor ds. Finansowania Biznesu w Bibby Financial Services.

W maju 2025 r. produkcja sprzedana przemysłu w Polsce była o 3,9 proc. wyższa niż rok wcześniej. Narastająco, w okresie styczeń–maj 2025, wzrosła o 1,6 proc. względem analogicznego okresu 2024 r. Dane GUS wskazują, że produkcja wyrobów z metali wzrosła w maju aż o 11,8 proc. rok do roku, a produkcja metali (hutnictwo) o 10,5 proc. r/r – oba wskaźniki przewyższyły średnią dla całego przemysłu.

W cieniu wojny handlowej

We wrześniu 2024 roku, w pierwszej fali badania Bibby Financial Services, tylko 22 proc. przedsiębiorców z branży metalowej mówiło o walce z konkurencją i spadku sprzedaży, a o wzroście cen surowców – 21 proc. Dziś skala obaw jest znacznie szersza i głębsza.
 

– Ograniczenie wymiany handlowej między USA i UE z pewnością nie pomoże w wychodzeniu ze spowolnienia gospodarczego, w jakim znajduje się Wspólnota. Głównym problemem firm z branży stali nierdzewnych jest brak wyraźnego impulsu do wzrostu popytu. Co prawda nie jest on słaby, ale też nie na tyle silny, aby poprawić rentowność przedsiębiorstw. Trzeba też pamiętać, że owa stagnacja trwa już niemal trzy lata. Firmy są tym zmęczone. Część z nich z pewnością też może odczuwać pewne problemy płynnościowe 

– komentuje Andrzej Michalski-Stępkowski, prezes Stowarzyszenia Stal Nierdzewna.

W 2025 roku nastąpiło gwałtowne nasilenie globalnej wojny handlowej, co silnie uderza w branżę metalową. Dla polskich i europejskich firm wojna celna oznacza zmienność popytu i cen. Z jednej strony, amerykańskie cła osłabiają konkurencyjność naszych eksporterów na rynku USA, z drugiej – mogą pojawić się nadwyżki stali na rynku europejskim (skoro trudniej sprzedać ją do USA), co może zaniżać ceny w Europie i zwiększać presję na producentów. Niemcy, jako eksporter dóbr inwestycyjnych i komponentów (w tym wyrobów metalowych) do Chin i USA, odczuwają skutki sporu szczególnie dotkliwie – według ekspertów nowe taryfy zza oceanu mogą być poważnym ciosem dla niemieckiego przemysłu, wydłużając okres słabości gospodarczej w tym kraju. A słabszy popyt niemieckiej gospodarki przekłada się na mniejszy import z Polski. Niemcy nadal pozostają największym partnerem handlowym, ale ich udział w eksporcie ogółem się obniża – w pierwszym kwartale 2025 roku zmniejszył się o 0,7 pkt proc. do 26,8 proc.
Już sama groźba ceł w I połowie roku spowodowała zmiany w zachowaniach zakupowych: np. firmy w USA pospieszyły się z zakupem europejskich wyrobów metalowych przed wejściem ceł, co przejściowo zwiększyło eksport z Polski do USA o ponad 10 proc. na początku 2025. Jednak długofalowo, utrzymywanie barier handlowych grozi zakłóceniem globalnego rynku metali, alokacją dostaw do innych regionów (np. więcej chińskiej stali może trafiać do Europy, wypierając lokalną produkcję) oraz mniejszą stabilnością cen.
 

– Na wyzwania związane z ogólną sytuacją gospodarczą czy też polityczną w Europie i na świecie nie mamy większego wpływu. Choć więc będą one determinowały koniunkturę w naszej branży, to raczej nie warto specjalnie się nimi emocjonować. To czym firmy powinny zająć się z całą mocą to dostosowanie strategii do nowych czasów. Dla branży stali nierdzewnych oznacza to, że konsumpcja tego metalu nie będzie się już zwiększała w tempie dwucyfrowym rok do roku. W takiej sytuacji instalowanie nowych linii do przerobu kolejnych ton materiału nie jest wyborem optymalnym. Należy raczej zastanowić się, jak można zmaksymalizować osiąganą marżę, gdzie poszukać wartości dodanej. To wymaga bardziej wyrafinowanych i zaawansowanych technologicznie inwestycji 

– dodaje Andrzej Michalski-Stępkowski.

Zatrzymana sprzedaż, spadające marże i pustka w portfelu zamówień

 

– W najnowszym badaniu zapytaliśmy też przedsiębiorców z przetwarzających metale o wyzwania wewnątrz ich firm. Najwięcej negatywnych skutków generuje brak nowych klientów i niska sprzedaż. Tak uważa 32 proc. badanych. Firmy odczuwają też dotkliwie spadek marży i obniżenie rentowności. W tej sprawie alarmuje aż 31 proc. 

– mówi Wojciech Czapeczko, Dyrektor ds. Finansowania Biznesu w Bibby Financial Services.

Wśród najczęściej wymienianych wyzwań znalazły się też trudności ze znalezieniem nowych pracowników i zarządzaniem zespołem (22 proc.).
W badaniu przeprowadzonym w 2024 roku głównymi barierami były: wysokie ceny energii (40 proc.) oraz brak pracowników (36 proc.). Choć oba problemy pozostają aktualne, to dziś dominują rynkowe realia popytowe i rentownościowe.
Co istotne, różnice w wyzwaniach dostrzegalne są w zależności od skali działalności. Duże firmy (zatrudniające powyżej 250 osób) częściej wskazują na brak nowych klientów i trudności z utrzymaniem marż. Z kolei w przypadku mniejszych podmiotów – na pierwszy plan wysuwa się brak środków na bieżące funkcjonowanie.
 

– W 2024 roku firmy walczyły o przetrwanie w cieniu kosztów energii. Dziś większym problemem jest brak zamówień i pogarszająca się płynność. Niezależnie od przyczyny – czy to wojna handlowa, czy wewnętrzna stagnacja – przedsiębiorstwa potrzebują dziś większej elastyczności w zarządzaniu środkami obrotowymi 

– dodaje Wojciech Czapeczko.

Rosnące ryzyko dla płynności. Czy ratunkiem będzie faktoring?

Przy stale względnie wysokich stopach procentowych i słabnącym popycie na wyroby z metali, firmy z sektora coraz częściej szukają sposobów na przetrwanie – nie tylko przez cięcia kosztów, ale też przez sięganie po elastyczne finansowanie obrotowe. Z badania wynika, że niemal co piąta firma boryka się z opóźnieniami w płatnościach, a 14 proc. już dziś zmaga się z brakiem środków na bieżącą działalność.
 

– Rozwiązaniem może być faktoring – szczególnie w warunkach, gdy kontrahenci płacą coraz później, a inwestycje w technologie i modernizację wymagają szybkiego dostępu do gotówki. Dzięki faktoringowi można uwolnić środki zamrożone w fakturach i odzyskać zdolność do działania na konkurencyjnym rynku 

– radzi Wojciech Czapeczko.


O badaniu:

Badanie „Sytuacja w branży metalowej – 2025” zostało przeprowadzone na zlecenie Bibby Financial Services przez Keralla Research w czerwcu 2025 roku, techniką CATI. Próba ogólnopolska producentów przetwarzających metale. Firmy małe, średnie i duże, n=100. Respondent: właściciel, kierownik, osoba odpowiedzialna za zakupy lub rozwój.

O Bibby Financial Services:

Bibby Financial Services jest spółką faktoringową, częścią Bibby Line Group – niezależnej brytyjskiej grupy firm. Bibby Financial Services od 40 lat dostarcza przedsiębiorcom różne narzędzia finansowe, wspierające stabilne funkcjonowanie i rozwój. 
W Polsce firma funkcjonuje od 2002 roku. Pracuje w trzech oddziałach w Warszawie, Poznaniu i Katowicach, które swoim zasięgiem obejmują cały kraj. Firma jest niezależna od banków. Należy do Polskiego Związku Faktorów oraz największego międzynarodowego zrzeszenia faktorów International Factors Group. 
Więcej na www.bibbyfinancialservices.pl.   


Mieszkańcy dużych miast najczęściej uważają, że w Polsce jest zbyt wiele galerii i centrów handlowych

Konsumenci w średnim wieku najczęściej twierdzą, że na rynku jest za dużo galerii i centrów handlowych

 

Polacy w średnim wieku i z dużych miast najbardziej zauważają przesycenie galeriami handlowymi

 

Galerie handlowe wciąż pełnią ważną funkcję społeczną. Szczególnie potrzebują ich młodzi konsumenci

 

Młodym konsumentom z małych i ze średnich miast brakuje na rynku galerii i centrów handlowych

 

Badanie potwierdza wieloletni trend. Młody Polak wciąż mocno stawia na galerie i centra handlowe

 

Dla młodych Polaków galerie handlowe wciąż są ważnym miejscem. Szczególnie w małych i średnich miastach

 

Z niedawno opublikowanego raportu branżowego wynika, że 36,4% respondentów uważa, że w Polsce jest za dużo galerii i centrów handlowych. Przeciwnego zdania jest 46,1% rodaków. Niemniej w dużych miastach co drugi konsument uważa, że Polska jest nadmiernie przesycona tego typu obiektami. Takich opinii przybywa również wraz z wiekiem ankietowanych. Mniejszymi zwolennikami ww. miejsc są emeryci oraz renciści.

Polacy są mocno podzieleni w kwestii oceny nasycenia rynku centrami handlowymi w Polsce, co pokazuje niedawno opublikowane badanie Hybrid Europe. Według 36,4% konsumentów, jest za dużo takich obiektów. Z kolei przeciwnego zdania jest 46,1%. Natomiast 17,5% jest niezdecydowanych. Analiza szczegółowych danych pokazuje, że polaryzacja opinii jest jeszcze większa.

– Szczególnie odnosi się to do mieszkańców miast średniej wielkości, gdzie centra handlowe stanowią istotny element lokalnej infrastruktury zakupowej, oferując w jednym miejscu szeroki dostęp do znanych i lubianych marek oraz usług. Wyniki badania potwierdzają, że mimo rosnącej popularności zakupów online, galerie i centra handlowe mają istotne znaczenie dla konsumentów, w szczególności dla młodszych kupujących. Postrzegają oni centra handlowe nie tylko jako miejsce zakupów, ale także spotkań towarzyskich i rozrywki – mówi Michał Rosiak z Hybrid Europe.

Jak zauważa dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), pogląd, że obecnie za dużo jest galerii i centrów handlowych, wyrażają przede wszystkim osoby w wieku 45-54 lat, mające na ogół ustabilizowane życie rodzinne, pracę z zarobkami często przekraczającymi średnią krajową. Ich wydatki konsumpcyjne raczej nie należą do spontanicznych, za to chętnie korzystają z zakupów online.

– Stanowisko, że czegoś jest za wiele, jest niezbyt logiczne. Przecież nikt nie każe komuś korzystać z tego typu obiektów handlowych. To tak jakby ktoś powiedział, że jest za dużo placów zabaw dla dzieci. Nikt nie musi ich odwiedzać, zwłaszcza jeśli nie ma dzieci – komentuje dr hab. Jan Mikołajczyk, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Biorąc pod uwagę wielkość miejsca zamieszkania, respondenci zostali podzieleni na siedem grup (od wsi i miejscowości liczących do 5 tys. mieszkańców, po miasta mające co najmniej 500 tys. ludności). W przypadku dwóch grup (miast z 200-499 tys. mieszkańców i jeszcze liczniejszych) jest więcej odpowiedzi twierdzących niż przeczących.

– Mieszkańcy największych oraz średnich miast częściej odczuwają nasycenie przestrzeni centrami handlowymi. Z kolei w mniejszych ośrodkach galerie i centra handlowe nadal postrzegane są jako potrzebny element życia zakupowego, zapewniający wygodę i dostęp do sieciowych marek. Można zatem spodziewać się dalszego rozwoju tego typu obiektów w mniejszych ośrodkach, zwłaszcza jeśli analiza potencjału rynkowego wykaże zapotrzebowanie na takie formaty – zauważa Michał Rosiak.

Uwzględniając status zawodowy, respondenci zostali podzieleni na osiem grup (m.in. pracujący w pełnym wymiarze godzin, zajmujący się domem czy bezrobotni). W sześciu z nich więcej było odpowiedzi twierdzących niż przeczących. Szczególnie to widać w gronie rencistów (tak – 54,3%, nie – 25,7%). Odwrotnie jest wśród studentów i uczniów (tak – 19,6%, nie – 73,1%).

– Renciści i emeryci nie są zbyt zamożni, więc centra i galerie handlowe nie są ulubionymi miejscami robienia przez nich zakupów. Nie mają pieniędzy, zaopatrują się w dyskontach, blisko miejsca zamieszkania. Dodatkowo grupa ta rzadko korzysta z ofert, np. rekreacyjnej czy gastronomicznej – podkreśla ekspert z UEP w Poznaniu.

Z kolei Adam Iwiński z Hybrid Europe podkreśla, że przewaga odpowiedzi wskazujących na zbyt dużą liczbę centrów handlowych wśród rencistów może wynikać z ich potrzeb konsumpcyjnych. – Mogą postrzegać galerie i centra handlowe jako mniej dostępne lub mniej dostosowane do ich oczekiwań zakupowych, np. pod względem dostępności najtańszych ofert. Wyniki te pokazują, że podejście do centrów handlowych zależy od stylu życia i codziennych nawyków konkretnej grupy społecznej – uzupełnia ekspert.

Do tego dr Urszula Kłosiewicz-Górecka zwraca uwagę na to, że z ekonomicznego punktu widzenia, zagęszczenie tego typu obiektów handlowych na danym terenie może zwiększać konkurencję dla małych, rozproszonych lokalizacyjnie sklepów, postrzeganych jako znacznie mniej atrakcyjne. Młodym osobom podoba się różnorodność sklepów, dostępna w galeriach, panująca tam atmosfera i rozrywka.

– Przebywanie w centrum handlowym stanowi dla młodych osób sposób na zaspokajanie potrzeb społecznych i psychologicznych. Ich zdaniem, centra handlowe dostarczają nowych doznań, pozwalają wzmocnić poczucie własnej wartości, a nawet przeżyć satysfakcję z okazyjnych, udanych zakupów modnych produktów i gadżetów. Młode osoby uważają też, że w tego typu obiektach łatwiej jest im nawiązać relacje. Chętnie też korzystają z kina, często zlokalizowanego na terenie galerii handlowej – dodaje analityczka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Ponadto ekspertka z PIE uważa, że konkurencją dla centów handlowych w dużych miastach są rozwijane alternatywne formy spędzania wolnego czasu, gdy tymczasem w małych miejscowościach galeria czy centrum handlowe ciągle stanowi atrakcyjne miejsce, szczególnie dla młodych osób. Nie oznacza to jednak, że czeka nas dynamiczny rozwój galerii w małych miejscowościach.

– Zadecyduje o tym opłacalność inwestycji na danym obszarze w długim okresie. Nie bez znaczenia pozostaje również struktura oferty tego typu obiektu. Podlega ona zmianom w czasie i można przypuszczać, że w coraz większym stopniu o atrakcyjności centrum handlowego decydować będzie różnorodność i elastyczność oferty asortymentowo-usługowej, starannie dopasowanej do oczekiwań mieszkańców lokalnego rynku – podsumowuje dr Urszula Kłosiewicz-Górecka.

Źródło: MondayNews.pl

 

37 proc. Polaków równie chętnie robi zakupy online i stacjonarnie, jednak aż 3 na 10 zostawia je na ostatnią chwilę

W 2025 roku Polacy podejmują decyzje zakupowe zależnie od potrzeby chwili – dowodzą wyniki badania „Adyen Index: Retail Report 2025”. 39 proc. konsumentów wybiera sklepy stacjonarne, a 24 proc. stawia na e-commerce, przy czym aż 37 proc. osób deklaruje, że korzysta z obu kanałów równie chętnie. Jednocześnie 34 proc. przyznaje, że fizyczna obecność w sklepie to dla nich już za mało, a zakupy stają się atrakcyjniejsze, gdy towarzyszą im dodatkowe wrażenia.

Główne powody, dla których konsumenci wybierają zakupy online (24 proc.), to atrakcyjne ceny oraz łatwość porównywania ofert – wskazało tak odpowiednio 42 proc. i 41 proc. respondentów badaniaAdyen Index: Retail Report 2025”. Dla wielu liczy się też oszczędność czasu (39 proc.) oraz szerszy wybór produktów dostępnych w internecie (35 proc.). Wygoda, elastyczność i potencjalne oszczędności pozostają więc kluczowymi atutami zakupów cyfrowych – ale to nie wystarcza, aby zdominować rynek.

Dlaczego konsumenci tak chętnie wracają do sklepów stacjonarnych? Kluczowe są dla nich doświadczenia fizyczne. Aż 43 proc. chce zobaczyć i dotknąć produkt przed zakupem, a 42 proc. zależy na możliwości jego przymierzenia. Zakupy offline to sposób na uniknięcie dodatkowych kosztów – 34 proc. badanych wskazuje, że w ten sposób oszczędza na opłatach za wysyłkę. Nie bez znaczenia jest natychmiastowa dostępność towaru – docenia ją 36 proc. konsumentów. Co ciekawe, aż 31 proc. przyznaje, że często zostawia zakupy na ostatnią chwilę, co sprawia, że nawet ekspresowa dostawa do domu nie jest rozwiązaniem.

Konsumenci nie wybierają już między online i offline w sposób jednoznaczny. Decyzja zależy od konkretnej sytuacji i potrzeby chwili – niemal 4 na 10 klientów deklaruje, że korzysta z obu kanałów równie chętnie. To pokazuje, że nie chodzi już o rywalizację, lecz o komplementarność. Zamiast konkurowania kanałami, marki powinny budować płynne doświadczenia zakupowe, które odpowiadają na różne scenariusze – mówi Matouš Michněvič, Country Manager CEE w Adyen.

Nowe oczekiwania konsumentów wobec handlu

W 2025 roku konsumenci coraz wyraźniej sygnalizują, czego oczekują od marek – wynika z badania „Adyen Index: Retail Report 2025”. Najczęściej wskazywaną (30 proc.) potrzebą są łatwiejsze zwroty i wymiany między kanałami online i offline. Aż 55 proc. doceniłoby możliwość zwrotu zakupionego online produktu bezpośrednio w sklepie stacjonarnym. Ponadto 52 proc. badanych deklaruje, że byłoby bardziej lojalnych wobec sklepu, gdyby mogli na miejscu zamówić niedostępny produkt z dostawą do domu.

W erze Unified Commnerce płynność doświadczeń to nie przewaga – to konieczność. Konsumenci są dziś bardziej świadomi i wymagający, a ich oczekiwania wobec zakupów – zarówno online, jak i offline – coraz częściej koncentrują się na płynności doświadczenia zakupowego. Kluczowe jest dla nich nie tylko to, aby móc zapłacić w preferowany sposób, ale również swoboda poruszania się między kanałami – możliwość zwrotu lub wymiany produktu w taki sposób, który aktualnie jest dla nich bardziej komfortowy. Oczekują, że sklep będzie gotowy na różne scenariusze. Handel musi być nie tylko wygodny, ale też technologicznie przygotowany, aby zapewnić spójne, elastyczne i bezpieczne doświadczenia zakupowe we wszystkich punktach styku z marką mówi Matouš Michněvič z Adyen.

Z perspektywy klientów ważne są także bardziej ekologiczne opakowania oraz zrównoważone rozwiązania w zakresie dostaw (24 proc.), a także informacje o dostępności produktów w czasie rzeczywistym (23 proc.).

Zakupy stacjonarne jako doświadczenie – sama obecność to za mało

Coraz więcej konsumentów oczekuje, że zakupy w sklepie stacjonarnym będą czymś więcej niż tylko transakcją. Aż 34 proc. ankietowanych przyznaje, że fizyczna obecność to dla nich za mało – zakupy stają się atrakcyjniejsze, gdy towarzyszą im dodatkowe wrażenia, takie jak wirtualna i rozszerzona rzeczywistość, strefy relaksu z możliwością wypicia kawy na terenie sklepu czy specjalne wydarzenia. Tradycyjny handel zmierza w stronę bardziej angażujących, wielozmysłowych doświadczeń, które wykraczają poza sam moment zakupu.

Firmy dostrzegają ten trend. Już 32 proc. deklaruje, że oferuje klientom ekskluzywne doświadczenia zakupowe w sklepach stacjonarnych, a 24 proc. inwestuje w nowe technologie, takie jak cyfrowe lustra czy rozszerzona rzeczywistość, które mają na celu uczynić zakupy bardziej atrakcyjnymi.

O badaniu

Badanie Adyen Retail Report 2024 przeprowadzono między 15 stycznia a 1 lutego br. na grupie 38 tys. konsumentów i 13 tys. przedsiębiorstw handlowych z Wielkiej Brytanii, Singapuru, Hongkongu, Japonii, Australii, ZEA, Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Niemiec, Polski, Belgii, Holandii, Brazylii, Norwegii, Danii, Szwecji, USA, Kanady, Malezji, Meksyku, Austrii, Szwajcarii, Chin oraz Indii. W Polsce badanie Adyen Retail Report 2024 przeprowadzono na grupie 500 osób zarządzających spółkami handlowymi oraz na grupie 1000 konsumentów.

O Adyen

Adyen to nowoczesna platforma technologii finansowych wybierana przez rynkowych liderów. Dzięki kompleksowym usługom płatniczym, analityce opartej na danych oraz produktom finansowym oferowanym w ramach jednego globalnego rozwiązania, Adyen pomaga firmom szybciej osiągać założone cele. Posiadając biura na całym świecie, Adyen współpracuje z takimi firmami jak Notino, Żabka, Uber, H&M i Microsoft.

Źródło: DFusion.pl

Jedni z milionami, drudzy z groszami. Rekordzista jest zadłużony w ZUS na 818 mln złotych

Poważny sygnał z ZUS-u. Rekordzista wśród aktywnych płatników jest zadłużony na ponad 800 mln zł

 

Fatalne dane z ZUS-u. Rekordzista wśród aktywnych płatników zalega 818 mln zł

 

Płatnicy wciąż mają spory problem z ZUS-em. Rok do roku średnie zadłużenie wzrosło o blisko 10 proc.

 

Zadłużony płatnik zalega ZUS-owi średnio już 34 tys. złotych. Wzrost rok do roku wynosi 9,7 proc.

 

[DANE Z ZUS] Płatnicy coraz więcej zalegają ze składkami. Średnio już 34 tys. zł. Wzrost r/r wynosi blisko 10 proc.

 

Zadłużeni płatnicy coraz bardziej wpadają w sidła ZUS-u. Średni dług wzrósł r/r o prawie 10 proc.

 

Jak informuje ZUS, na koniec ub.r. maksymalna kwota zadłużenia aktywnego płatnika wyniosła 818 mln zł. Dla porównania, rok wcześniej była o 4 mln zł większa. Zdaniem ekspertów, do zadłużenia przyczyniają się m.in. problemy wynikające z restrukturyzacji niektórych sektorów oraz rosnące koszty pracy. Natomiast część podmiotów gospodarczych celowo unika płatności, nierzadko wykorzystując różne luki prawne. Nie brakuje też opinii o tym, że narzędzia egzekucji zadłużenia są wciąż mało skuteczne. I pojawiają się sugestie wprowadzenia ograniczeń dla dłużników. Do tego z danych wynika, że o blisko 10% wzrosło rdr. średnie zadłużenie aktywnego płatnika, które obecnie wynosi już 34 tys. złotych.

Milionowe zaległości

Według stanu na 31 grudnia 2024 roku, maksymalna kwota zadłużenia na aktywnych kontach płatników wyniosła 818 mln zł, a minimalna – 0,01 zł. Rok wcześniej było to odpowiednio – 822 mln zł i 0,01 zł. Alicja Woźniak, prawnik z kancelarii Ars Aequi, dostrzega w tych danych dwie kluczowe kwestie. Po pierwsze, są to poważne zaległości generowane przez duże podmioty gospodarcze. Taka sytuacja może wynikać zarówno z przejściowych trudności finansowych, jak i z celowego unikania płatności, nierzadko przy wykorzystaniu luk prawnych. Po drugie, formalizm systemu rozliczeń ZUS prowadzi do ewidencjonowania nawet groszowych niedopłat. One często są efektem błędów księgowych, zaokrągleń czy opóźnień w przelewach.

– Do rosnącego zadłużenia przyczyniają się m.in. problemy wynikające z restrukturyzacji niektórych sektorów. Przykładem takiego uwarunkowania prawnego, stanowiącego konsekwencję restrukturyzacji, jest m.in. Ustawa z 20 grudnia 2023 roku o zmianie ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Na jej mocy, zgodnie z zapisami art. 5a ust. 2, spłata zobowiązań ulega zawieszeniu. Inną kwestią, potencjalnie przyczyniającą się do zadłużenia przedsiębiorców, są rosnące koszty pracy wraz ze wzrostem wynagrodzeń, który z kolei przyspieszony jest wzrostem cen towarów i usług. W przypadku niektórych sektorów, np. ochrony zdrowia, skok płac bywa trudny do uniesienia – komentuje dr hab. Agnieszka Sowa-Kofta, Dyrektor Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Jak przekonuje mec. Alicja Woźniak, poważne zaległości oraz formalizm systemu rozliczeń wskazują na potrzebę zmian systemowych. Ekspertka ma na myśli usprawnienie egzekucji wobec dużych dłużników poprzez szybsze procedury i bardziej zdecydowane kroki prawne, a także uproszczenia zasad rozliczeń w przypadku minimalnych zaległości. To odciążyłoby zarówno przedsiębiorców, jak i sam ZUS, zwiększając efektywność całego systemu.

– Narzędzia egzekucji zadłużenia są – w świetle obowiązujących regulacji prawnych – mało skuteczne. Przyczyniają się do tego pięcioletni okres przedawnienia i stosunkowo niski wymiar kar pieniężnych. Trzeba też zwrócić uwagę na sytuację przedsiębiorstw, które obecnie mają problem z utrzymaniem płynności finansowej. Dla nich samo podwyższenie wysokości sankcji finansowych nie wydaje się mechanizmem potencjalnie zwiększającym skuteczność ściągalności zaległości – stwierdza dr hab. Agnieszka Sowa-Kofta.

ZUS posiada instrumenty prawne, takie jak egzekucja w administracji, zajęcie rachunków bankowych, majątku czy wynagrodzeń. Jednak ich efektywność bywa dość ograniczona, o czym przekonuje radca prawny Aldona Międlar-Adamska z kancelarii Ars Aequi. Ekspertka zaznacza, że przedsiębiorcy często podejmują działania utrudniające egzekucję. Przykładowo, ukrywają majątek, dokonują przeniesienia aktywów lub ogłaszają upadłość. Na pewno w jakiejś części przypadków można mówić o patologii – świadomym uchylaniu się od obowiązku regulowania składek. Zdarza się jednak, że przedsiębiorcy wpadają w spiralę zadłużenia z powodu problemów płynnościowych. To wymaga bardziej elastycznego podejścia i wsparcia w restrukturyzacji należności.

– Obowiązujące przepisy wymagają modyfikacji, zwłaszcza w zakresie usprawnienia postępowań egzekucyjnych i uproszczenia procedur dochodzenia należności. Mobilizująco mogłoby zadziałać wprowadzenie ograniczeń dla aktywnych dłużników. Mam na myśli np. zakaz udziału w przetargach publicznych, blokadę dostępu do środków unijnych lub ulg w składkach po przekroczeniu określonego pułapu zaległości. Jednak takie restrykcje powinny być stosowane z rozwagą – mówi Aldona Międlar-Adamska.

Rośnie średnie zadłużenie

Zgodnie ze stanem z 31 grudnia 2024 roku, średnie zadłużenie aktywnego płatnika wyniosło 34 tys. zł. To o 9,7% więcej niż rok wcześniej, kiedy było na poziomie 31 tys. zł. Zdaniem mec. Aldony Międlar-Adamskiej, to świadczy o narastających trudnościach w terminowym regulowaniu należności wobec ZUS-u. Może to wynikać zarówno ze wzrostu obciążeń publicznoprawnych, w tym składek na ubezpieczenia społeczne, jak i z konieczności dostosowania priorytetów finansowych przez płatników. Ekspertka przekonuje, że inflacja odgrywa tutaj istotną rolę – powoduje wzrost kosztów prowadzenia działalności. To może prowadzić do przesuwania płatności składkowych na dalszy plan. Jednocześnie wzrost podstawy wymiaru składek, uzależniony od przeciętnego wynagrodzenia, dodatkowo zwiększa obciążenia przedsiębiorców.

– Kluczowe znaczenie ma podejście płatników do terminowego regulowania zobowiązań wobec ZUS. W sytuacji ograniczonej płynności finansowej, niektórzy płatnicy mogą traktować składki jako zobowiązanie o niższym priorytecie w stosunku do innych należności, co niestety, ale skutkuje narastaniem zaległości – zaznacza mec. Alicja Woźniak.

Wzrost zadłużenia rdr. jest szczególnie odczuwalny dla mniejszych podmiotów. Jak stwierdza mec. Międlar-Adamska, dla nich dodatkowe zobowiązania mogą istotnie wpływać na płynność finansową. Ekspertka z kancelarii Ars Aequi podkreśla, że statystyczny płatnik może napotykać coraz większe trudności w terminowym regulowaniu zobowiązań wobec ZUS-u, zwłaszcza jeśli jego przychody nie rosną proporcjonalnie do zwiększających się kosztów prowadzenia działalności.

– Kierunek zmian legislacyjnych wymagałby szczegółowych analiz, z jednej strony przyczyn ekonomiczno-prawnych, a z drugiej – postaw przedsiębiorców i realnych możliwości zwiększenia ściągalności zaległych należności. Niewątpliwie natomiast zadłużenie na aktywnych kontach płatników nie jest korzystne dla ogólnej stabilności finansowej systemu – podsumowuje Dyrektor Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Źródło: MondayNews.pl

Polscy rolnicy nie boją się cyfryzacji. Co piąty użytkownik Strefy Biznesu to rolnik

Strefa Biznesu, innowacyjna platforma łącząca produkty bankowe, leasingowe i usługi dodatkowe dla osób prowadzących działalność gospodarczą, ma już rok i kilkadziesiąt tysięcy użytkowników. Okazuje się, że wygodne narzędzie do zarządzania codziennymi sprawami biznesowymi przygotowane przez Credit Agricole Bank Polska i Grupę EFL niezwykle cenią sobie rolnicy. Co piąty aktywny klient Strefy Biznesu to producent rolny.

Strefa Biznesu jest platformą cyfrową, w ramach której można w prosty sposób zarządzać wszystkimi swoimi produktami finansowymi. Przedsiębiorcy zyskują również dostęp do usług dodatkowych wspierających prowadzenie biznesu. Po raz pierwszy w Polsce, w jednym miejscu przedsiębiorca może otrzymać kompleksowy pakiet produktów bankowych, leasing, najem oraz pożyczkę.

- Strefa Biznesu to pierwsze korporacyjne rozwiązanie na polskim rynku, które daje przedsiębiorcy dostęp w jednym miejscu do najważniejszych produktów finansowych takich jak kredyt, pożyczka czy ubezpieczenie oraz wielu usług dodatkowych wspierających prowadzenie biznesu, jak podpis kwalifikowany, księgowość czy pakiety medyczne. I już przy okazji pierwszych urodzin śmiało możemy powiedzieć, że na takie narzędzie czekało wiele osób. Okazuje się, że w  szczególności rolnicy. Tak jak w przypadku leasingu i pożyczek, rolnicy wybierają te narzędzia finansowe z uwagi nie tylko na korzyści finansowe, ale też na oszczędność czasu i zmniejszenie formalności. Tak również jest ze Strefą Biznesu. W jednym miejscu mają dostęp do wielu narzędzi, wystarczy jedno logowanie. Dla rolnika, który ma na głowie zarówno prowadzenie gospodarstwa rolnego jak i jego pełną księgowość i finanse, każda minuta jest cenna. I jeśli tylko dostanie odpowiednie narzędzie, które przyniesie oszczędność czasu, z chęcią z niego korzysta. Bo wbrew często mylnej opinii, polscy rolnicy są jednymi z najbardziej zorientowanych cyfrowo przedsiębiorców w Polsce – zwraca uwagę Paweł Bojko, wiceprezes zarządu EFL.

Rolnicy kluczowymi klientami firm leasingowych

Z danych Związku Polskiego Leasingu wynika, że rolnicy nie przestają inwestować w swój sprzęt. Co czwarta maszyna wyleasingowana w Polsce w 2024 roku to była maszyna rolnicza (biorąc pod uwagę wartość finansowanego środka trwałego). W sumie w ubiegłym roku firmy leasingowe udzieliły finansowania (leasing i pożyczki) na sprzęt rolniczy o łącznej wartości aż 6 mld zł. Co więcej, ten rok również zaczął się pod kątem inwestycyjnym bardzo dobrze. W okresie styczeń-luty wartość leasingu i pożyczek na maszyny rolnicze wyniosła prawie 900 mln zł, co – Polscy daje ponad 13% wzrost w ujęciu rocznym.

- Polscy rolnicy wiedzą, że muszą konsekwentnie rozwijać się, aby być konkurencyjnym nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Spełnienie wyśrubowanych norm w zakresie jakości czy ekologii produktów wymaga wielkich nakładów finansowych, między innymi w park maszynowy. Najczęściej w tym celu sięgają po leasing lub pożyczkę, bo mogą łączyć je z różnymi dotacjami oraz ograniczyć do minimum formalności. Podobnie jest ze Strefą Biznesu, która cieszy się spory zainteresowaniem w tej grupie klientów – dodaje Paweł Bojko.

Rolnicy coraz bardziej scyfryzowani

Ze Strefy Biznesu którą oferujemy od roku, korzysta już ponad 50 tys. użytkowników. Są to przedstawiciele różnych branż, ale dominującą grupę stanowią rolnicy indywidualni i przedsiębiorcy rolni, którzy potrzebują intuicyjnego i wygodnego narzędzia do obsługi finansowo-księgowej części ich działalności. Co piąty aktywny klient korzystający ze Strefy Biznesu to rolnik. W zeszłym roku aż 77% rolników weszła do Strefy poprzez mobilny proces otwierania konta bankowego.

Strefa Biznesu to nasza odpowiedź na potrzeby małych firm i agrobinzesu. Zdejmujemy przedsiębiorcom z głowy logistykę związaną z prowadzeniem biznesu i pozwalamy im skupić się na rozwoju. Łatwy dostęp do różnorodnych form finansowania, ułatwienia w prowadzeniu rozliczeń, bazy klientów, czy pakiety medyczne – to są realne korzyści dla każdego użytkownika tego serwisu. Zachęcam wszystkich do przetestowania jego możliwości  – podkreśla Damian Ragan, wiceprezes zarządu Credit Agricole.

Centrum zarządzania biznesem                                                                                                                                                                                                                        

Strefa Biznesu przeznaczona jest dla wszystkich osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą (JDG) lub indywidualne gospodarstwa rolne. Serwis dostępny jest zarówno dla firm posiadających konto Biznes w banku Credit Agricole, jak i dla przedsiębiorców i rolników, którzy takiego konta nie mają. Wystarczy jedno logowanie i można skorzystać z kredytów oferowanych przez bank, najmu czy leasingu oferowanego przez Grupę EFL, wystawić fakturę czy też zamówić usługi dodatkowe dostarczane przez partnerów Credit Agricole, np. księgowość lub pakiety opieki medycznej. Strefa Biznesu jest dostępna przez stronę bankowości elektronicznej Credit Agricole (www.credit-agricole.pl). Po zalogowaniu do Strefy Biznesu klienci posiadający leasing mogą przejść do Portalu KlientEFL bez dodatkowego  logowania.

Narzędzie jest cały czas rozwijane przez ekspertów EFL i Credit Agricole. Tylko w ostatnich miesiącach platforma została wzbogacona o kolejne, przydatne funkcje, jak kantor, czat, aktualne oferty czy zarządzanie spotkaniami z doradcą.

Więcej informacji na temat Strefy Biznesu znajdziesz tutaj: https://www.credit-agricole.pl/male-i-srednie-firmy/strefa-biznesu.

Źródło: EFL

Finansovo.pl

Finansovo.pl - Nowocześnie o finansach.

Najnowsze informacje z zakresu finansów osobistych, finansów firmowych, dostępnych promocji, aktualnych dotacji, możliwości lokowania środków, podatków, ubezpieczeń, publikowanych raportów.

Napisz do nas: finansovo@finansovo.pl

Reklama

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.